Perła Zatoki Perskiej, czyli o życiu i prowadzeniu własnej firmy w Bahrajnie oczami Izabeli

wpis w: Dookoła Pracy | 18

       Z zachmurzonego Londynu, ponownie przenosimy się nad Zatokę Perską. Tym razem lądujemy w Bahrajnie, a naszą rozmówczynią jest Izabela Hasan, autorka bloga Isiasworld, właścicielka szkoły sztuk walki i wegańskiego kateringu, miłośniczka kickboxingu, slow life, ruchu Zero Waste i zdrowego trybu życia. Opowiada nam o zakładaniu i prowadzeniu firmy w Bahrajnie oraz o tym, kto ma największe szanse na tamtejszym rynku pracy.

Decyzja i początki przygody w Bahrajnie.
 

  1. Izo, opowiedz nam, skąd pomysł na emigrację do Bahrajnu? To chyba dość nietypowy wybór? Niewielkie państewko położone na wyspach, tysiące kilometrów od Polski? Dlaczego Bahrajn?

Pierwszy raz wyjechałam do Bahrajnu około 10 lat temu na wakacje, po pierwszym roku studiów i wakacyjnej pracy zarobkowej w Wielkiej Brytanii. Zawsze kochałam podróże, a jeszcze bardziej te egzotyczne. Od razu zakochałam się w tym kraju i zamieszkanie tu, stało się moim marzeniem, które po około 7 latach się spełniło.

2. Jak czuje się Polka w kraju o zupełnie innej kulturze, specyfice i klimacie?
Po pierwsze, uważam, że wbrew pozorom emigracja wcale nie jest łatwa. Oczywiście jest wiele plusów, ale są też ciężkie chwilę, kiedy tęskni się za rodziną i chciałoby się być bliżej. Bahrajn, to kraj wielokulturowy i w związku z tym dość łatwo jest się tu zaaklimatyzować. A klimat, cóż nie musiałam się do niego przyzwyczajać. Powiem więcej, jako osoba ciepłolubna nigdy nie przywykłam do klimatu w Polsce.

3. Początki. Łatwo było się odnaleźć w Bahrajnie? Co było dla Ciebie najtrudniejsze i co pomagało w pierwszych miesiącach pobytu?
W dużej mierze już odpowiedziałam na to pytanie, ale dodam, że początki nigdy nie są łatwe bez względu na to, do jakiego kraju się emigruje. Tak było też u mnie, chociaż tęsknota za rodziną i polską kulturą pojawiła się później. Początki związane ze znalezieniem pracy, mieszkania, poznanie kraju, tak żeby można było się po nim swobodnie poruszać samochodem wymagają sporo koncentracji, ale są też fascynujące. Ja bardzo lubię poznawać nowych ludzi, nowe miejsca, więc było to raczej przyjemne wyzwanie.

Praca. Warunki zatrudnienia.

4. Aktualnie prowadzicie z mężem firmę. Ciekawi nas jednak, czy po przyjeździe do Bahrajnu szukałaś pracy na etacie? Czy są jakiekolwiek różnice w porównaniu do szukania pracy w Polsce?
Tak, na początku szukałam pracy na etacie i to nawet kilka razy. Przede wszystkim były to prace biurowe, które ze względu na moje doświadczenie było mi dość łatwo dostać. Pracowałam więc na recepcji, a nawet krótko jako przedstawicielka handlowa.
Wydaje mi się, że nie ma różnicy w szukaniu pracy, wysyła się CV tak samo jak w Polsce. Może z tą różnicą, że tutaj bardziej liczą się znajomości. Jeśli się je ma, to można łatwiej i szybciej znaleźć dobra pracę.

5. W wywiadzie z Natalią, która emigrowała do Zjednoczonych Emiratów Arabskich pytaliśmy, czy można wyróżnić zawody, które dozwolone są wyłącznie dla mężczyzn. Jak to wygląda w Bahrajnie?
Emiraty i Bahrajn mają wiele wspólnego i również w tej kwestii niewiele się różnią. Nie wydaje mi się, żeby były zawody zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Moim zdaniem, w Bahrajnie rządzą kobiety 😉 Może nie jest to oczywiste, ale w praktyce tak to wygląda. Zarówno w pracy, jak i w domu kobiety są traktowane wyjątkowo, Bahrajnki słyną też z bycia rozpieszczonymi, więc nikt nie chce im wchodzić w drogę.

6. Jak się pojawiła decyzja o założeniu własnej firmy i dlaczego akurat taka branża?
Poznaliśmy się z mężem na treningu. On był trenerem, a ja dopiero zaczynałam przygodę ze sportami walki, które bardzo szybko stały się moja pasją. Założenie własnej szkoły było dość naturalnym pomysłem. Chcieliśmy robić to, co kochamy i to, na czym się znamy. Prawie od początku naszej znajomości towarzyszył nam ten pomysł, mój mąż pracował wtedy u człowieka, który jak się później przekonaliśmy, jest oszustem i wyzyskuje ludzi. Chcieliśmy jak najszybciej się od niego odciąć i przejść na swoje. Na szczęście dość szybko nam się to udało.

7. Wielu polskich przedsiębiorców skarży się na długotrwały proces zakładania firmy, biurokrację. Jakie są wymogi stawiane przed osobami, które chcą założyć firmę w Bahrajnie?
Tu wygląda to nieco inaczej. Są formalności nie do przeskoczenia i przepisy, które zmieniają się niemal codziennie. Jest tu takie dziwne prawo, że aby założyć firmę trzeba najpierw wynająć lokal (podpisać kontrakt i zapłacić za min. 3 miesiące z góry) i dopiero z tymi dokumentami udać się do urzędu w celu założenia działalności. Tak też zrobiliśmy, po czym okazało się, że w tym miejscu nie możemy założyć naszej firmy i jest to nie do przeskoczenia. Chodziło głównie o to, że był to budynek biurowy i znajdowało się za mało miejsc parkingowych. Wcześniej nikt nam nie udzielił takiej informacji. Potyczki trwały dobre kilka miesięcy, a na koniec pomogły oczywiście znajomości. Tak to niestety tutaj wygląda.
Często chcąc załatwić sprawę w urzędzie usłyszy się kilka różnych wersji, w zależności od tego kogo się pyta. Ja już chyba wolę polskie formalności, które może i są czasochłonne, ale oparte jednak na jakimś prawie. Z drugiej strony normalnym zjawiskiem są tutaj firmy, które nie są nawet zarejestrowane i nie wiąże się to z większymi problemami.Nie słyszałam o tym, żeby ktoś skontrolował niezarejestrowaną firmę, a jest ich mnóstwo.

8. Prowadzenie firmy. Co jest największym wyzwaniem w prowadzeniu własnego biznesu w Bahrajnie? Duża jest konkurencja w Waszej branży?
Sport wszędzie staje się coraz bardziej popularny, również w Bahrajnie, stąd konkurencja jest coraz większa. A największym wyzwaniem dla nas było chyba zdobycie kredytu, ale myślę, że to akurat wszędzie może być niełatwa sprawa.Nie dysponowaliśmy zbyt dużym budżetem, a sprzęt i wszelkie inne kwestie związane z otwarciem firmy są oczywiście kosztowne, stąd kredyt był niezbędny.

9. Promowanie swoich usług. Jakimi kanałami docieracie do klientów? Jak promujecie swój bizes?
W Bahrajnie zdecydowanie królują media społecznościowe. Jest wiele biznesów, które są prowadzone wyłącznie na Instagramie i bardzo dobrze działają. My też skupiliśmy się na Instagramie i Facebooku i to był strzał w dziesiątkę.

Życie w Bahrajnie. Złote rady.

10. A jak wygląda standard życia i relacja zarobków do kosztów utrzymania się w tym kraju?
Standard życia jest generalnie wysoki. Przeciętną rodzinę stać na służbę i dobry samochód. Zarobki oczywiście zależą od stanowiska, ale zazwyczaj są sporo wyższe od tych w Polsce. Ceny również są wysokie, jedzenie średnio kosztuje dwa razy więcej, a czasem nawet kilka razy. Podobnie jest z cenami wynajmu mieszkania. Wyjątek tu stanowi paliwo, które kosztuje niewiele ponad złotówkę za litr.

11. Co Cię najbardziej zadziwia w życiu codziennym w Bahrajnie? Są jakieś zwyczaje, których nie spotkamy w Polsce?
Oczywiście jest mnóstwo zwyczajów związanych chociażby z religią, czyli Islamem. Co prawda, nie ma to miejsca codziennie, ale raz w roku zadziwia mnie Ramadan, czyli święty miesiąc podczas, którego muzułmanie poszczą od wschodu do zachodu słońca. Jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że poszczą niemal wszyscy, nie piją nawet wody, a życie w kraju nagle spowalnia i wygląda zupełnie inaczej.

12. Polacy znani są ze swej gościnności i skłonności do narzekania. A rodowici mieszkańcy Bahrajnu?
Bahrajńczycy raczej nie narzekają, są dość otwarci, bardzo mili i uśmiechnięci. Mają też oczywiście wady -> wszyscy się spóźniają 😉

13. Co byś powiedziała osobom, które planują emigrować do Bahrajnu? Jakieś złote rady?
Najczęściej, osoby, które emigrują do Bahrajnu mają już tu załatwioną pracę. Jest to albo przeniesienie wewnątrz firmy, albo sami dostają propozycję pracy. Jeśli jednak ktoś chciałby wyjechać do Bahrajnu na własną rękę, to należy wcześniej zorientować się na rynku pracy w danej branży. Nie jest to kierunek emigracji dla każdego. Najbardziej cenieni są wysoce wykwalifikowani specjaliści, którzy mają tu szansę na dobre zatrudnienie (lekarze, specjaliści z zakresu marketingu i branży komputerowej, architekci, finansiści). Osoby bez konkretnego zawodu mogą mieć problem w znalezieniu dobrej pracy.