Jest mówcą inspiracyjnym, modelką, członkinią rady fundacji Ewy Minge, a aktualnie specjalistą ds. Komunikacji w Fundacji Polskie Dzieci. Aktywnie działa na rzecz społeczności, zmagając się jednocześnie z ciężka chorobą. Całą sobą pokazuje, że niemożliwe jest możliwe i że warto żyć pełnią! 🙂 Tym razem, wywiad z Agatą Roczniak – kobietą, która niejednego zainspirowałaby do działania.
W wywiadzie poznasz odpowiedzi na następujące pytania:
4. Jak wygląda typowy dzień Agaty…
5. Kim jest mówca inspiracyjny i dlaczego ich słowa mają moc, by zmieniać rzeczywistość?
7. Jak rozpoczęła się przygoda Agaty z modelingiem?
8. Jakie były przełomowe momenty, które najbardziej ukształtowały Agatę?
9. Czym jest dla Agaty poczucie spełnienia?
10. A o czym marzy Agata Roczniak?
Nie od zawsze potrafiłam godzić się z chorobą i wynikających z niej trudności. To był proces. Proces przejścia najpierw przez bunt w młodości, później zgodę na to, czego nie mogę zrobić… aż mój proces trudnej aczkolwiek bardzo ważnej drogi przeszedł w stan pełnej akceptacji i wręcz celebracji życia. Dojrzałam. Co jakiś czas w życiu spotyka nas coś, czego nie chcielibyśmy doświadczyć. Życie jest ciągłym zmaganiem się ze sobą, podnoszeniem ludzkich kwalifikacji. W wiecznej wygodzie zgubilibyśmy swoją odwieczną moc – moc przetrwania pomimo wszystko. Ja nie zamierzam się poddać. To kwestia wyboru, z czym chcesz pójść dalej i czy w ogóle dasz sobie na to szansę.
Czerpię z tego, co wewnątrz, szukając inspiracji z zewnątrz… później czerpię z miłości, z nauk moich mądrych rodziców.
To był kolejny trudny ruch w moim życiu. Miałam poczucie, że stanęłam w miejscu, że zaczynam przejmować się sprawami, które nie mają wpływu na mój rozwój, tylko mnie ciągną w dół. Po kilkunastu latach pracy w korporacji, postanowiłam pójść tam, gdzie będę mogła swoje talenty wzmacniać i aktywować. To była dość odważna decyzja. Nie miałam innej oferty pracy lecz wierzyłam, że się uda. Szukałam ponad rok swojego nowego miejsca. I oto jestem!
Po pierwsze, dla mnie samej bycie zdrowym jest bardzo ważne. Dbam o swoją sprawność fizyczną i wiem, że do tego niezbędne jest zdrowe odżywianie. Zwracam uwagę na to, co jem i jaki ma to wpływ na mój organizm. Ciało jest świetnym doradcą, bardzo często niedomaga, kiedy zjemy coś wysoce kalorycznego, mocno przetworzonego, czy po prostu niezdrowego. Wiem, jak ważne jest by zwracać na to uwagę i przestrzegać pewnych zasad. To procentuje. Dzieci nie mają tej świadomości, potrzebują wsparcia. Cudownie jest, gdy mają rodziców, dla których też to jest ważne. Niestety takich zachowań spotykamy coraz mniej, pokazują to właśnie statystyki – ponad 18% polskich dzieci cierpi na otyłość, polskie dzieci zaliczane są do najszybciej tyjących na starym kontynencie i niestety współczynnik ten stale wzrasta.
Mamy wpływ na tę zmianę. Trzeba to zrobić, to nasz (nie tylko rodzicielski) obowiązek.
Fundacja Polskie Dzieci odpowiada na to kompleksowo: organizuje praktyczne warsztaty edukacyjno-kulinarne i prowadzi sklepiki szkolne z naprawdę zdrową żywnością w szkołach podstawowych. Czym skorupka nasiąknie za młodu…
Poszukuję Sponsorów byśmy mogli realizować tę misję, by dzieci mogły skorzystać z tej szansy i mieć zdrowsze społeczeństwo.
Nie wstanę sama z łóżka, choć bardzo chcę z niego wstać. Silna wola tu nie wystarczy:) Tutaj się zaczyna prawdziwa organizacja. Mąż wstaje rano do pracy, a ja potrzebuje więcej snu na regenerację po każdym dniu. Mam swoją opiekunkę, która właśnie wspiera mnie w tych sytuacjach: pomaga mi wstać, przejść, zrobić śniadanie, ubrać i przejść do samochodu, którym jadę już sama do pracy. Po drodze odwożę jeszcze syna do szkoły. Po pracy jeżdżę na rehabilitację, basen. Wracam do domu i jestem szczęśliwa z moimi chłopakami. Mój typowy dzień jest zazwyczaj mocno zaplanowany. Wszystkim nam żyje się wtedy łatwiej. Poza tym planem i tak dookoła mówią, że szalona z nas rodzinka 🙂
“…Bo warto czasem posłuchać, żeby w czyjejś historii dostrzec echo swoich własnych zmagań” – to słowa mojej bliskiej znajomej, która kiedyś podsumowała w ten sposób moje działania. Inspirować może właśnie działanie. Pokonywanie siebie w trudnych zdarzeniach, by stawać się lepszym niż wczoraj. Nie zmienimy rzeczywistości, najpierw trzeba zacząć od siebie. To w naszym myśleniu dokonujemy największych odkryć, a później możemy się tym dzielić z innymi. Ja dzielę się radością życia, którą można w sobie ustawić. To jak reagujemy na wydarzenia w naszym życiu zależy od naszych myśli, emocji. Tego można się nauczyć. Szczęśliwym może być każdy.
Jak najszybciej! 🙂
Nie będzie drugiej szansy, drugiego życia. Ja naprawdę wolę uśmiech niż smutek i pretensje. Nastawienie pełne lęku, wycofania się, braku decyzji by konfrontować się z tym, co nam się przydarza poprowadzi mnie do bycia obok, do życia obok… moim mottem jest “jestem szczęśliwa w takim stopniu, w jakim się na to decyduję”. Nie mam prawa obwiniać innych za to, czego nie mam. Mam prawo i obowiązek zrobić coś z tym, co dostałam od życia. Mam zdrowy umysł, odnajduję możliwości w swoich ograniczeniach, nie na odwrót:)
Spotykaj się z ludźmi, których uważasz za mądrzejszych od siebie, którzy mają więcej doświadczeń, z których wyciągnęli ciekawe wnioski, słuchaj, odkrywając w sobie swój potencjał, kierunek życia. Nie bój się żyć, strach mija, żal nigdy…
Moja przygoda z modelingiem rozpoczęła się jeszcze przed maturą. Miałam wtedy 17 lat. Chodziłam wówczas na zajęcia przygotowawcze do matury i koleżanka powiedziała do mnie: “Fajnie się uśmiechasz. Spróbuj swoich sił podczas sesji zdjęciowych. Dam Ci kontakt do mojego szefa i umówicie się na spotkanie” Pomyślałam wtedy, że czemu nie. Przecież lubię się sprawdzać w różnych dziedzinach.
Poszłam, zrobiono mi zdjęcia próbne, bo przecież to, że ktoś nieźle wygląda na żywo, wcale nie oznacza, że równie dobrze będzie wyglądał na zdjęciu. Podczas tej próby okazało się, że mam predyspozycje do tego, żeby brać udział w sesjach zdjęciowych. To był pierwszy krok. Na szczęście nie miałam takiej sytuacji, że jak fotograf zobaczył, że ma do czynienia z osobą na wózku, to pojawiał się jakikolwiek problem.
Minęło trochę czasu zanim spotkałam się z Ewą Minge i wzięłam udział w jej pokazie. Uczestniczyłam w różnych konkursach. Chciałam się sprawdzić. Wiedziałam, że nie tylko zdjęciami mogę zawojować w branży. Tak naprawdę wszystko jest sprzedażą: albo potrafisz się sprzedać i wypracowujesz swoją markę albo czekasz na mannę z nieba. Ja wybrałam to pierwsze, ponieważ bardzo mi się to podobało. Byłam też nastolatką, która myślała o tym, żeby być piękną i wyglądać dobrze w oczach znajomych. Chyba każdy miał taki okres w życiu. W 1998 roku wzięłam również udział w konkursie „Twarz roku Gazety Wrocławskiej, który dał do myślenia zarówno mi, jak i innym osobom, ponieważ udało mi się wygrać ten konkurs. Podczas wręczenia nagród, wiele osób było zaskoczonych, że jestem na wózku, ponieważ w zgłoszeniu nie było takiej informacji, a zdjęcie przedstawiało tylko twarz. Bardzo lubię tak szokować, bo ludzie otwierają się i uświadamiają.
W międzyczasie były też inne konkursy (np. Regularne Rysy 2006) i wywiady. Moim marzeniem było wyjście na profesjonalny wybieg i pewna dziennikarka chcąc mi pomóc opowiedziała o mnie Ewie Minge. Ewa do mnie zadzwoniła. Rozmawiałyśmy. Powiedziała, że jest świadoma tego, jak bardzo pracowałam na to, aby być w tym miejscu co teraz. Ewa chciała pokazać swoim odbiorcom, że świat mody nie jest hermetyczny. Chciała przełamać to, co innym wydawało się niemożliwe. Zależało jej na tym, aby pokazać mnie i chłopaka, który chorował na zespół Down’a i był projektantem mody.
Pokaz odbył się w 2006 roku na Uniwersytecie Warszawskim. Uczestniczyło w nim ponad 1000 osób związanych z polityką, mediami, biznesem. To był to bardzo poważny pokaz. Jego momentem kulminacyjnym było to, że Krzysztof Oliwa (znany polski hokeista), który ma 2 metry, wyniósł mnie na wybieg w pięknej, bajkowej sukni z długim trenem, a następnie przejechałam na wózku w innej kreacji wraz z innymi modelkami (m.in. Ewa Pacuła, Joanna Horodyńska). Ewa mnie bardzo wzmocniła.
Data urodzenia:)
Wejście w dorosłość, zostanie żoną i mamą.
Kiedy czuję, że wiem, dlaczego coś robię i czym to jest spowodowane. Czuję się spełniona, gdy czuję się szczęśliwa… 🙂
Spełniam się, gdy żyję ze sobą w zgodzie, gdy akceptuje siebie w pełni – ze swoimi słabościami i superpowerami, gdy czuję, że moja obecność daje komuś szczęście, że wiem, że ktoś kogo kocham kocha i mnie:)
Trudne pytanie:)). Lubię filozofię, bo mam z niej magistra, dlatego odpowiem “mam wszystko, co ze sobą noszę “. A tak przy ziemi, to mam plan i chcę go realizować – zarażać dzieci zdrowym odżywianiem!
Żyć długo i w pełni. Bo życie jest piękne!