Połączyć wszystkie kropki w jedną całość, czyli Artur Matusiak o szukaniu pomysłu na siebie i zawodowych zmianach

wpis w: Dookoła Pracy | 0

Jesteś tegorocznym maturzystą i nie wiesz, jak znaleźć pomysł na siebie i studia? A może jesteś rodzicem takiego młodego człowieka, który waha się, jak wybrać swoją zawodową drogę? Niech dzisiejszy wywiad z Arturem Matusiakiem, który ukończył kilka kierunków, zajmował się fizjoterapią, był masażystą, a aktualnie rozwija własny projekt łączący łączący wszystkie zdobyte wcześniej doświadczenia, będzie dla Ciebie inspiracją. Wybór studiów to dopiero pierwszy krok na drodze do lepszego poznawania siebie i znalezienia swojego miejsca  na ziemi… Jaką ścieżkę przeszedł Artur? O tym właśnie jest ten wywiad…


W artykule poznasz odpowiedzi na następujące pytania:
1. Wiele osób poszukuje pomysłu na siebie. Co roku maturzyści stoją przed decyzją, czy iść na studia, a jeśli tak, to na jakie. Nie jest to decyzja łatwa. Czy gdy kończyłeś szkołę średnią, to wiedziałeś, co chcesz robić? Czym kierowałeś się wybierając studia?
2. Jak wybór studiów wpłynął na Twoją zawodową drogę? Czy kierunek był strzałem w dziesiątkę, a może wręcz przeciwnie?
3. W naszej wstępnej rozmowie opowiadałeś, że podczas studiów otrzymałeś propozycję pracy jako masażysta. Jak do tego doszło? Szukałeś wówczas jakiejś dorywczej pracy? Bo przecież to zajęcie było całkowicie niepowiązane ze studiami…
4. To doświadczenie całkowicie zmieniło bieg Twojej historii, bo zakochałeś się w masażach. To był moment, gdy naprawdę zrozumiałeś co chcesz robić?
5. Zrezygnowałeś z dotychczasowych studiów i zmieniłeś kierunek?
6. Gdzie oprócz studiów z fizjoterapii, poznawałeś tajniki masażu?
7. W masażach się zakochałeś lecz rzeczywistość zweryfikowała plany. Okazało się, że na Islandii, na która emigrowałeś, Twoje uprawnienia z fizjoterapii nie były uznawane. Sytuacja wymusiła podjęcie kolejnych studiów..Jakich i co to zmieniło?
8. A czy ostatecznie udało Ci się połączyć wszystko to, co lubisz? Co robisz i czy masz satysfakcję z tego?
9. Czego nauczyły Cię te ciągłe zmiany i różnorodne doświadczenia, przed którymi stawiało Cię życie?
10. Co radziłbyś osobom, które szukają pomysłu na siebie? I jaką radę miałbyś dla tegorocznych maturzystów, którzy właśnie podejmują ważne decyzje związane z ich przyszłością?

Kończyłem liceum w 2004 roku i byłem ostatnim rocznikiem zdającym starą maturę. Klasa matematyczno-fizyczna. Moi rówieśnicy z klasy w większości wybrali Politechnikę Łódzką. Poszedłem tym torem, wybrałem zarządzanie i inżynierię produkcji, bo myślałem o specjalizacji związanej z logistyką. To były czasy kiedy magazyny rosły jak grzyby po deszczu, więc uznałem, że to dobry trop. Dostałem się na kierunek, który chciałem, ale na wydziale mechanicznym, a nie na wydziale zarządzania. Tam były niestety inne specjalizacje…

Bardzo szybko okazało się, że wydział mechaniczny skupiał się na technicznych aspektach produkcji i było to trudne dla kogoś, kto nie miał z tym styczności wcześniej.  Po za tym, perspektywa 5-letnich, jednolitych studiów magisterskich bez wizji co po nich będę robić, nie była motywująca. Na Polibudzie spędziłem w sumie 3 lata, ale już po pierwszym roku zacząłem 2-letnią szkołę masażu (zaocznie). Szybko okazało się, że masaż to zajęcie, które bardziej mi odpowiada.

Jednocześnie, dostałem się na praktyki studenckie, podczas których obsługiwałem maszyny CNC. To również bardzo mi się spodobało i wreszcie zacząłem rozumieć czego i po co ja się uczę. Niestety zaległości jakie miałem postawiły mnie przed wyborem: studia zaoczne albo powtarzanie całego roku studiów. A że wtedy skończyłem też szkołę masażu, postanowiłem podążyć za tym, co przynosi mi frajdę i zadowolenie. 

3. W naszej wstępnej rozmowie opowiadałeś, że podczas studiów otrzymałeś propozycję pracy jako masażysta. Jak do tego doszło? Szukałeś wówczas jakiejś dorywczej pracy? Bo przecież to zajęcie było całkowicie niepowiązane ze studiami…

Pamiętam dzień kiedy miałem dwie oferty pracy do wyboru. Pierwsza w firmie gdzie miałem praktyki, jako operator maszyn CNC i druga jako masażysta w hotelu na Kaszubach. Pamiętam rozmowę z rekruterem w pierwszej firmie. Powiedział, że warto robić to co się lubi i to on tymi słowami pokierował mnie do pracy jako masażysta.

4. To doświadczenie całkowicie zmieniło bieg Twojej historii, bo zakochałeś się w masażach. To był moment, gdy naprawdę zrozumiałeś co chcesz robić?

Miałem wtedy 22 lata i wtedy wydawało mi się, że wszyscy na około mają wszystko poukładane i ja jestem taką czarną owcą, która ciągle mierzy się z życiem i niewiele jej w życiu wychodzi. Masaż był wtedy umiejętnością, którą mogłem wykorzystać w praktyce. Wreszcie miałem narzędzie, które zaczęło mi przynosić dochody. Ponadto miałem bardzo pozytywny feedback od ludzi, dla których wykonywałem zabiegi i to bardzo mnie dowartościowało jako osobę.

5. Zrezygnowałeś z dotychczasowych studiów i zmieniłeś kierunek?

Tak, zacząłem zaoczną fizjoterapię. Możecie sobie wyobrazić, że z Kaszub wracałem studiować do Łodzi co drugi weekend i tak przez 1.5 roku. Wtedy byłem z tego dumny,  ale teraz uważam, że to była totalna głupota. Oczywiście nie same studia, ale dojazdy.

6. Gdzie oprócz studiów z fizjoterapii, poznawałeś tajniki masażu?

Na studiach masaż obejmował tylko dwa przedmioty. Wiedzę zdobywałem samemu, ucząc się technik z książek i testując je na klientach oraz na kursach masażu. Bardzo dużą dawkę informacji dostaje się od kolegów po fachu, każdy ma swój własny styl.

7. W masażach się zakochałeś lecz rzeczywistość zweryfikowała plany. Okazało się, że na Islandii, na którą emigrowałeś, Twoje uprawnienia z fizjoterapii nie były uznawane. Sytuacja wymusiła podjęcie kolejnych studiów..Jakich i co to zmieniło?

W Polsce, jak i na Islandii pracowałem głównie w hotelach spa. Po skończonych studiach i wieloletniej praktyce wiedziałem, że mogę pomagać ludziom w poprawie ich zdrowia. Niestety na Islandii zawód fizjoterapeuty jak i masażu zdrowotnego jest regulowany i tych zabiegów wykonywać nie mogłem. Mogłem dalej kontynuować pracę jako masażysta w SPA, ale to by mi odebrało całą satysfakcję jaką czerpałem z tej pracy i czułbym zmarnowany potencjał.

Ponieważ mieszkałem w akademiku w Keflaviku, a jedną z prac (miałem dwie prace) miałem 40 km dalej w stolicy, musiałem dojeżdżać do pracy. Okazało się, że podjęcie studiów spowoduje darmowe przejazdy do stolicy, więc postanowiłem zaaplikować. W procesie aplikacji okazało się, że uznano mi przedmioty, które zaliczyłem na politechnice w Polsce. Dzięki temu, udało mi się zdobyć tytuł inżyniera na Islandii łącząc naukę i pracę. Przez pierwsze 1.5 roku masowałem, a przez następne 1.5 roku pracowałem w kuchni. Minusem było to, że nie obroniłem się w terminie i przeciągnęło się to o kilka miesięcy.

8. A czy ostatecznie udało Ci się połączyć wszystko to, co lubisz? Co robisz i czy masz satysfakcję z tego?

Aktualnie mieszkam w Szwecji i szukam pracy, rozwijam też firmę, która w tym momencie tworzy projekt inteligentnych spodenek mających na celu pomoc ludziom z inkontynencją. Ta firma to połączenie wszystkich moich doświadczeń z całej mojej kariery zawodowej.

9. Czego nauczyły Cię te ciągłe zmiany i różnorodne doświadczenia, przed którymi stawiało Cię życie?

Przede wszystkim, że trzeba zaglądać wewnątrz siebie i słuchać głosu, który się stamtąd wydobywa. To tam trzeba szukać wizji tego, co chce się w życiu robić, co osiągnąć. Ta wizja jest trudna do zobaczenia, bo wokół jest mnóstwo szumów, tworzonych przez osoby, którym się wydaje, że wiedzą lepiej od nas co zrobić z naszym życiem. Moja rada, to nie sugerować się tym, co mają inni i jak wygląda ich życie.

Warto podejmować ryzyko, ale ograniczyć ilość niewiadomych do minimum. Właśnie zacząłem moją przygodę z kolejnym krajem, do którego się przeprowadziłem i kilka urzędowych spraw mnie zaskoczyło mimo, że przygotowywałem się prawie rok do tej zmiany.

Zmiana jest procesem i nieważne czy to dotyczy pracy, przekwalifikowania, czy przeprowadzki do innego kraju. Potrzebny jest czas, dużo cierpliwości, odporności na stres i bycia elastycznym. Potrzebny jest plan, cel i wizja, potrzebne są odpowiedzi na pytania: po co to robię? Dlaczego to robię? I najważniejsze jak to zrobię? A co za tym wszystkim idzie konsekwencja, mimo przeciwności losu.

10. Co radziłbyś osobom, które szukają pomysłu na siebie? I jaką radę miałbyś dla tegorocznych maturzystów, którzy właśnie podejmują ważne decyzje związane z ich przyszłością?

Dla tych co szukają: nie przestawajcie poszukiwać, odkrywać, nie patrzcie z zazdrością na tych, którzy znaleźli wcześniej, nie porównujcie się do innych, bo oni nie chodzą w waszych butach. Skupcie się na sobie i na tym co uważacie w danym momencie jest interesujące. Malujcie, piszcie wiersze, uprawiajcie sport, programujcie, otwierajcie firmy, uczcie się i nie poddawajcie się.

Najważniejsze co chcę napisać i to też odnosi się do maturzystów:

Nauka nie kończy się po obronie magisterki, stabilizacja nie kończy się na samochodzie i mieszkaniu, nie trzeba mieć w wieku 25 lat magistra, w wieku 30 lat dwójki dzieci, hipoteki i rozpoczętej budowy domu. Nie ma jednej drogi do szczęścia, sukcesu – nawet sukces dla każdego wygląda inaczej. Najważniejsze jest, żeby to była Twoja droga. Simon Sinek mówi o infinite mindset. Jeśli odniesiemy to do maturzystów, to matura jest ich przepustką do rozpoczęcia studiów. Pytanie, które powinni sobie zadać to, czy koniecznie muszą ją wykorzystać od razu. Pozostawię to do bez odpowiedzi…