O pracy oczami dwóch pokoleń…
Niedzielne popołudnie. Rodzinna atmosfera. Siedzimy na tarasie, pijemy kawę i rozmawiamy. Oczywiście najwięcej dyskusji toczy się na temat Poli – najmłodszego członka naszej rodziny i oczka w głowie rodziców i dziadków. To ostatnio ulubiony temat. Są oczywiście przerywniki. Nie jesteśmy przecież monotematyczni. Wiele opowiadamy też na temat naszego projektu, bloga, zdalnej pracy Łukasza, planach pracy z każdego miejsca na ziemi i naszych wyobrażeń na temat pracodawcy, dla którego chcemy pracować. Rodzice wielokrotnie przecierają oczy ze zdumienia. To dla nich – pokolenia tzw. X niewyobrażalne, by nie było konieczności dojeżdżania do biura. Jest dla nich czymś nowym elastyczne podejście pracodawców do godzin pracy i to, że chcemy by przełożony nie był głównym kontrolującym, a liderem i że wcale nie najważniejsze jest dla nas stabilne, przewidywalne miejsce pracy, a bardziej cenimy sobie życiowy balans, możliwość nieustannego uczenia się, czy też wyciągania wniosków z popełnianych błędów.
Trudna sztuka angażowania Millenialsów…
Różnice pokoleniowe jednak istnieją. Oczekiwania się zmieniają. Jasne, nie można do końca uogólniać, ale są cechy wspólne poszczególnych pokoleń. My z Łukaszem należymy do pokolenia nazywanego Millenialsami. I choć nie zawsze mówi się o Millenialsach w samych superlatywach, to jedno jest pewne – są wyzwaniem dla pracodawców. Ba, zgodnie z badaniem Speakup „Technology Role in Managing & Retaining Employees”[1] aż 32% respondentów uważa, że jesteśmy grupą, którą najtrudniej zaangażować. Co jeszcze piszą eksperci na temat Millenialsów?
Kilka interesujących faktów:
- W 2018 roku, Instytut Gallupa wysunął wniosek, że Millenialsi potrzebują mentorów, a nie szefów. A zamiast co rocznych rozmów oceniających, wolą otrzymywać informację zwrotną na bieżąco[2];
- To podejście popiera Harvard Business Review, dodając, że nieustanne uczenie się jest bardzo istotne dla tego pokolenia w miejscu pracy;
- Co więcej, kluczem do zwiększania satysfakcji Millenialsów wg Forbes’a jest danie im dość dużej swobody i elastyczności, możliwości pracy zdalnej, wolności decydowania o stylu i formie pracy[3];
- MarketWatch wraz z Forbes’em sugerują natomiast, że pracownicy Ci najlepiej wykonują swoją pracę, gdy są zaspokojone ich potrzeby, a środowisko pracy sprzyja poczuciu zadowolenia dając jednocześnie możliwość tworzenia relacji pomiędzy pracownikami[4];
- To pokolenie bardzo otwarte na zmiany. Różnego typu. Nawet takie, które wymaga od nich całkowitej zmiany swojej ścieżki, po to, by uzyskać większą elastyczność, co potwierdza badanie przeprowadzone przez Ernst & Young[5];
- I jeden z najważniejszych naszym zdaniem wniosków: Millenialsi chcą mieć poczucie, że ich praca ma sens, że mogą się zaangażować, że są jednakowo traktowani, że ich mocne strony są wzmacniane, że mogą współpracować jako zespół. Z tymi wnioskami PM-Partners trafiło w sedno![6]
Czytamy takie opracowania i w duchu sobie myślimy: „tak, to o nas”. A gdy połączymy wszystkie fakty w jedno, to wcale nie dziwi nas, jakie organizacje wybieramy jako miejsca pracy.
Ludzie, współpraca, elastyczność, czyli agile dla Millenialsów…
Jeszcze jedna refleksja:
Oczekiwania Millenialsów są bardzo spójne z tym, co charakteryzuje firmy działające w duchu agile’a. Teraz rozumiem, dlaczego tak mi się podobał manifest agile, który poznałam, pracując jako Scrum Master:
- ludzie i interakcje ponad procesy i narzędzia
- działające oprogramowanie ponad obszerną dokumentację
- współpracę z klientem ponad formalne ustalenia
- reagowanie na zmiany ponad podążanie za planem
A manifest nie tylko ma zastosowanie do tworzenia oprogramowania. Powiedziałabym, że to są dość uniwersalne zasady. Bycie „agile”, równoznaczne jest ze stawianiem na pierwszym miejscu człowieka: zarówno klienta, którego zadowolenie jest kluczowe, jak i członków zespołu, którzy sami się organizują, sami określają, ile czasu potrzebują na wykonanie określonych zadań, działają w zespołach, w których każda osoba jest ekspertem w swojej dziedzinie i obdarza się ją zaufaniem i na bieżąco rozwiązuje pojawiające się ewentualne problemy. Najlepsze projekty i rozwiązania pochodzą bezpośrednio od zespołów.
Zwinność daleka jest od długofalowego planowania. Tu reaguje się na aktualną sytuację, wyzwania i oczekiwania, by efekt był jak najlepszy. Kluczem do sukcesu jest także bezpośrednia komunikacja, rozmowy twarzą w twarz i współpraca wszystkich zainteresowanych. W Scrumie, odbywa się bardzo dużo spotkań, m.in. codzienne Daily Standupy, podczas których każdy członek zespołu opowiada nad czym aktualnie pracuje i czy pojawiają się jakiekolwiek trudności. Informacja płynie zatem na bieżąco. Po każdym zakończonym etapie prac (zwanym sprintem) nad produktem, zespół ma tzw. retrospekcję, podczas której dyskutuje się o tym, co poszło dobrze, a co można byłoby ulepszyć w kolejnym etapie, zarówno pod względem samego produktu, jak i kwestii dotyczących chociażby współpracy. Zespół ma zatem szanse, aby non stop się uczyć i stawać się coraz bardziej dojrzałym.
Każdy członek zespołu ma szansę być doceniony, widzi, jaki był jego wkład w prace i otrzymuje informację zwrotną w czasie rzeczywistym. A to jest nie do przecenienia! Agile’owe zespoły w zmianie widzą szansę, na to, aby uzyskiwać jeszcze lepsze efekty i zapewnić klientowi przewagę konkurencyjną. Jako Scrum Master i Facylitator zaobserwowałam, że to wszystko przyczynia się to do wzrostu jakości pracy i pozytywnie wpływa na atmosferę!
Zwinność kluczem do zaangażowania?
Spójność z oczekiwaniami Millenialsów widać na pierwszy rzut oka. Zwinność równoznaczna jest z elastycznością, dużą ilością zmian, pracą, która daje poczucie sensu, a także zaangażowaniem i informacjami zwrotnymi, którymi obsypywani są członkowie zespołów. A to wszystko jest bliskie nam – Millenialsom. Pokoleniu, które nie tak łatwo zaangażować, ale które w sprzyjającym środowisku rozkwita. A skoro tak, to może zwinność nie powinna być tylko domeną branży IT, a wręcz przeciwnie: może powinny zainteresować się nią wszystkie te firmy, które chcą, by ich młodzi pracownicy rozwijali zarówno siebie, jak i miejsca, w których są zatrudnieni? W końcu w dynamicznym świecie przetrwają wyłącznie te podmioty, które będą na tyle elastyczne, by szybko dostosowywać się do nowej rzeczywistości…