Dania – kraj lukrecji i hygge oczami Pauliny

wpis w: Dookoła Pracy | 39

„Hygge, czyli hjuuge to uczucie przytulności. Gdy siedzimy w ciepłym mieszkaniu pod kocem, a za oknem pada deszcz. Gdy wygrzewamy się na słońcu i nagle czujemy przyjemną bryzę na ciele. Jak już wspomniałam, Duńczycy są pozytywnymi ludźmi i żyją w hyggelig sposób. Doceniają najmniejsze rzeczy w ich życiu. Co roku w sylwestra Duńczycy spotykają się, żeby razem obejrzeć występ królowej Małgorzaty II – to jest hygge. Doceniają wszystko co się im przydarza” – o sztuce doceniania najmniejszych przyjemności, systemie edukacji oraz życiu studenckim w Danii opowiada nam Paulina Kuciak – miłośniczka grafiki, tworzenia infografik i ilustracji, a także autorka bloga „Paulina Kuciak. Live your hyggelig life”

 



W tym artykule uzyskasz odpowiedzi na następujące pytania:

    1. Skąd pomysł na wyjazd do Danii? Jak długo Paulina tu już jest i czy planuje zostać na stałe?
    2. Czy Paulina mówi po duńsku? Czy też angielski jest wystarczający by swobodnie komunikować się z Duńczykami?
    3. Co było dla niej najtrudniejsze podczas pierwszych miesięcy pobytu?
    4. Jak szukać pracy w Danii i jak szukała jej Paulina?
    5. Jak dba się o pracownika na duńskim rynku pracy?
    6. Do ilu dni urlopu wypoczynkowego rocznie uprawniony jest pracownik? I oczywiście, co w przypadku choroby? Można wówczas skorzystać ze znanego nam L4?
    7. Macierzyński w Danii. Jak długi jest i czy młodzi rodzice mogą liczyć na jakieś specjalne przywileje?
    8. Specjaliści z jakich branż są najbardziej poszukiwani w Danii?
    9. Paulina jest również studentką na jednej z duńskich uczelni. Na co kładzie się największy nacisk podczas studiów? Jak wyglądała rekrutacja na studia?
    10. Praktyki i staże oraz inne aktywności studenckie. Kiedy młodzi Duńczycy startują na rynku pracy i czy okres studiów to czas wzmożonych aktywności, które budują portfolio doświadczeń zawodowych? A może na to przychodzi czas dopiero po zakończeniu edukacji? Jaki jest trend?
    11. A system edukacji tak w ogóle: jak to wygląda i jakie są różnice w porównaniu do polskiego systemu edukacji?
    12. Jakie są koszty i standard życia w Danii…
    13. Duńczycy – jacy tak naprawdę są i jak budować z nimi relacje?
    14. Czym jest to słynne duńskie hygge? Jak to się przejawia w życiu codziennym Duńczyków?
    15. Duńczycy rok rocznie uzyskują tytuł najszczęśliwszego narodu na świecie. Dlaczego? Co sprawia, że poczucie szczęścia w Dani jest tak wysokie?
    16. Jakie jest ulubione zajęcie Duńczyków? Jakiś sport narodowy? Pasje?
    17. Złota rada Pauliny dla tych, którzy planują emigrować do Danii…

DECYZJA I POCZĄTKI PRZYGODY W DANII

W 2010 roku poznałam Duńczyka, który aktualnie jest moim narzeczonym. Już na początku naszego związku zdawaliśmy sobie sprawę, że prawdopodobnie oboje zamieszkamy w Danii, ze względu na język. Tak też zrobiliśmy i od końca 2016 roku mieszkamy razem w mieszkaniu przeznaczonym dla studentów. Mimo, iż mieszkam w Danii od nie całych dwóch lat, to już cztery lat przed przeprowadzką często w niej bywałam. Aktualnie planujemy ślub i chcielibyśmy zostać w kraju na stałe, ze względu na niedaleki dystans do mojego rodzinnego miasta, Kalisza.


Jak tylko rozpoczęłam naukę na duńskiej uczelni, zapisałam się na darmowe lekcje, które oferowały egzaminy wysoko cenione przez pracodawców i inne uczelnie. Od września 2018 roku kursy mają być płatne dla wszystkich osób, które nie są uchodźcami.
Na początku lekcje były bardzo przydatne, jednak z biegiem czasu i często zmianom nauczycielek, poziom i jakość zajęć się pogorszyła. Mam szczęście przebywać z Duńczykami, więc jestem osłuchana z językiem i rozumiem sporą część konwersacji, jeśli jednak chodzi o mówienie, to mimo prostej gramatyki i wyrozumiałych Duńczyków (którzy zawsze się cieszą słysząc obcokrajowców mówiących w ojczystym języku wikingów), wymowa jest trudna i dla mnie nienaturalna. Mój słowiański język ciężko przełącza się na skandynawskie gardło.
Jestem przekonana, że około 90% społeczeństwa zna język angielski w mniejszym lub większym stopniu, nawet starsze pokolenia. Na początku to powinno starczyć. Wiele firm uważają język angielski za ich oficjalny, co nie zmienia faktu, że podczas przerw Duńczycy będą rozmawiać ze sobą we własnym języku. Uważam, że znajomość języka duńskiego jest istotna, chyba, że jesteś studentem, który planuje otrzymać dyplom i wrócić do ojczyzny.
Język duński, nawet najbardziej podstawowy, może działać na Twoją korzyść podczas aplikowania o pracę. Chęć nauki, to coś co pracodawcy bardzo sobie cenią.


Mimo, iż Aarhus nie było mi obce i mój narzeczony wraz z rodzicami byli dobrze zorientowani, gdzie muszę iść po wszelkie dokumenty to i tak nie obyło się bez przygód.
Bez pozwolenia na pobyt (otrzymałam swój ze względu na naukę), nie możemy otrzymać CPR-number, czyli duńskiego odpowiednika numeru pesel, a bez tego nie zrobimy absolutnie nic. Na pozwolenie czekałam bardzo krótko bo nie cały miesiąc (okres grudzień-styczeń) i kolejny miesiąc na CPR (karta przyszła z błędem w imieniu, więc czekałam kolejny tydzień na zmianę), następnie NEM-id, które pozwala wejść na pocztę online, gdzie wszystkie wiadomość od urzędów, banku i pracy są przekazywane (oczywiście większość po duńsku). Jestem pewna, że gdyby nie partner cały ten proces byłby o wiele gorszy.
Dania zdecydowanie idzie z duchem czasu, bo prawie wszystko jesteśmy w stanie załatwić przez Internet. Jednak, żeby mieć Internet, nawet w telefonie, potrzebny jest CPR, także pierwsze 2-3 miesiące byłam uzależniona od partnera.

PRACA. WARUNKI ZATRUDNIENIA

Jest mnóstwo portali, na których można szukać pracy. Moja uczelnia prowadzi prywatny serwis dla swoich uczniów, gdzie mogę przeglądać oferty, jednak zaledwie 10% z nich jest odpowiednia dla obcokrajowców ze względu na język. To kilka portali, z których korzystałam:
– job.jobnet.dk (bez NEM-id nie można aplikować – wymaga logowania, najlepsze oferty)
– jobindex.dk
– graduateland.com
– linkedin.com
LinkedIn jest portalem, przez który znalazłam swoją pracę. W Danii istnieje przekonanie, że jeśli nie posiadasz konta na LinkedIn, to nie istniejesz. Jest to na tyle ważne, że podczas trzeciego semestru w szkole, mieliśmy kilkudniowe zajęcia na temat portalu, jak z niego korzystać i budowania znajomości (networking). Na mojej uczelni byłoby ciężko znaleźć jedną osobą, która nie korzysta z tego serwisu, a nawet nauczyciele są skłonni pomagać w szukaniu pracy poprzez wystawianie kompetencji. W dodatku wiele ofert pracy, które posiadają aplikacje online oczekuję udostępnienia swojego konta na LinkedIn, a nie tradycyjnego CV, które ja posiadam również jako załącznik na stronie.
Założyłam konto na rok przed tym, jak zaczęłam naprawdę z niego korzystać. Od tamtego czasu miałam już kilka projektów z prawdziwymi klientami, ukończyłam kilka kursów, zaczęłam pracować i zostałam przyjęta na praktyki. Miałam też mnóstwo ofert od firm, które znalazły mnie właśnie poprzez LinkedIn.


Mimo, iż mieszkam z Duńczykiem, nie jestem w stanie odpowiedzieć jak są oni traktowani na rynku pracy. Z bardziej ogólnych, ale ciekawych benefitów – niektórzy pracodawcy oferują takie usługi jak fryzjer, masaż czy dentystę, który odwiedza teren pracy i do którego można się udać w godzinach pracy.


Rocznie przysługuje nam 6 tygodni urlopu płatnego, z czego 3 tygodnie muszą być bez przerwy. Bardzo rzadko się zdarza, że to pracodawca wybiera, kiedy mamy urlop, jednak czasem się zdarza. Jeśli chodzi o chorobowe, to Dania ma nieco inne podejście.
Przede wszystkim w momencie, gdy nie jesteśmy w stanie iść do pracy, wystarczy zadzwonić i poinformować przełożonego. Wtedy mamy tydzień, w którym nie chodzimy do pracy, bez żadnego zwolnienia lekarskiego. Po tym czasie, należy udać się do lekarza. W momencie, gdy lekarza nakazuje nam pozostać w domu, naszym zadaniem jest poinformować pracodawcę o naszym samopoczucie. Jeśli pracodawca życzy sobie „papierek”, musi on pokryć koszty związane z jego uzyskaniem, jeśli nie, my sami je pokrywamy.
Tutaj zaczyna się coś, do czego ja nie mogę się przyzwyczaić. Załóżmy, że lekarz nakazał nam pozostać w domu, w naszej pracy wszyscy wiedzą. Jak długo możemy pozostać w domu? Nie ma określonej liczby dni. Natomiast raz w tygodniu nasz pracodawca ma obowiązek zadzwonić i dowiedzieć się w jakim stanie jesteśmy. Wszystkie te dni wolne są nadal płatne. Wydaję mi się, że pracodawcy bardzo ufają swoim pracownikom, tak samo jak wierzą, że jeśli jest to kwestia urlopu to pracownik poprosi, a nie zacznie kłamać.


Wspólnie rodzice mają razem 52 tygodnie płatnego urlopu i jeśli jest taka potrzeba, dodatkowych 32 tygodni bezpłatnego. Jeśli kobieta weźmie urlop na miesiąc przed porodem, te 4 tygodnie również są płatne, tak samo jak dwa tygodnie po porodzie.
Co do ojca dziecka, jest on upoważniony do 2 tygodni płatnego urlopu tuż po porodzie, wiem jednak, że jest z tym związanych kilka reguł, które należy ustalić z pracodawcą.
Pracodawca stara się pomóc, więc zawsze najprościej jest udać się do źródła i spytać o radę związaną z urlopem macierzyńskim i jak go rozplanować


To może być zaskakujące, ale w Danii nie ma takiej branży. Jeśli jakiś zawód wydaje się umierać, w ciągu pół roku zapewne utworzy się jakaś szkoła, która przygotuje nowych specjalistów.


Zacznę od tego, że studiuję na uniwersytecie nauk stosowanych i mam sporo „zajęć” praktycznych. To oznacza, że na moim kierunku (Multimedia Design and Communication – AP degree) jest ogromny nacisk na projekty z prawdziwymi firmami/klientami, które są egzaminami. I tak jak moje zajęcia nie są intensywne, są w maksymalnie 30 osobowych grupach, luźnej atmosferze, gdzie często nauczyciel (zwracamy się po imieniu do wszystkich, nawet nauczycieli) przynosi smakołyki albo mamy Kahoot! (interaktywna platforma do nauki w formie gry – przyp. red.), tak projekty często kończą się przesiadywaniem nocami w szkole. Zdarzyło mi się pisać raport 27 godzin bez przerwy.
Co do rekrutacji, to nie mogła być skomplikowane, bo jej nie pamiętam! Pamiętam zaledwie kilka elementów. Musiałam zdać egzamin z języka angielskiego, który oferowała uczelnia (około 70 zł za podejście, wyniki w ciągu godziny) albo IELTS, który można zdać w Polsce. Tłumaczyłam świadectwo ukończenia szkoły i wyniki matur, potrzebowałam również podać ile godzin matematyki miałam na każdym roku szkoły średniej (z podpisem dyrektora szkoły, którą ukończyliśmy), jak się dowiedziałam w ten sposób oceniali poziom szkoły obcokrajowców. Następnie musiałam napisać list motywacyjny, dlaczego powinnam studiować dany kierunek, a następnie czekać na rozmowę kwalifikacyjną, jeśli moja kandydatura przykuła uwagę. Podobno letni nabór jest trudniejszy, ze względu na ogromną ilość zainteresowanych. Ja jednak dostałam się zimną za pierwszym razem, więc nie jestem w stanie stwierdzić czy to prawda.


Duńczycy są w lepszej pozycji od nas, obcokrajowców. Tak długo, jak się uczą dostają SU, coś w rodzaju stypendium, które w zależności od tego czy mieszka się z rodzicami czy samemu, różnią się sumą. Jednak mieszkając samemu SU jest w stanie pokryć wydatki związane z mieszkaniem samemu i raz na jakiś czas wyjście do kina. Także często się zdarza, że Duńczycy nie pracują podczas nauki, chyba, że chcą sobie dorobić. Jednak nawet wtedy, znajomość duńskiego stawia ich w lepszej sytuacji.
Może się zdarzyć, że w czasie nauki, Duńczycy szukają różnych wolontariatów, gdzie w zamian za prace zyskują doświadczenie. Mają oni o wiele większą swobodę w tym temacie.
Dla porównania, obcokrajowiec również może otrzymać SU, ale tylko jeśli pracuję 48h miesięcznie. Wtedy miesięczny dochód może wynosić około 10 000 kr (już z SU). Problem pojawia się, gdy w przychodzi czas praktyk, ponieważ zgodnie z duńskim prawem tylko kilka programów edukacyjnych pozwala na wynagrodzenie za prace w tym czasie. Zdarza się również, że firma oferuje do 3 000 kr za „dojazd”. Mimo to, wiele uczniów jest zmuszonych znaleźć nową pracę lub prosić o zmiany w weekend w celu utrzymania SU.


Jak wspomniałam wcześniej, duńska mentalność jest kompletnie inna od polskiej. Gdybym w czasie zajęć zwróciła się do nauczyciela per pan, nie jestem pewna czy by nawet zareagował. Samo mówienie nauczyciel wydaje się dla mnie bardzo obce. Pamiętam jak pierwszego dnia jeden z nauczycieli określił siebie jako mentora, który pomaga nam się rozwinąć. Podczas zajęć żartujemy, dyskutujemy, chodzimy po sali, a mimo to na koniec dnia i tak zdobywamy wiedzę. Podczas ostatniego semestru, jeden z nauczycieli zorganizował Master Chef’a tylko, żebyśmy się lepiej poznali. Szkoła przydzieliłam nam niewielką sumę i dała cały dzień na przygotowanie czegoś jadalnego. Jakoś nie widzę tego na polskiej uczelni.
Studia nie są wymagające, nie mam prac domowych, a na moim kierunku jest zaledwie kilka egzaminów rocznie. Jednak potrzebna jest motywacja i chęć dalszego rozwoju, bo większość czasu trzeba pracować samemu nad swoimi talentami.

ŻYCIE W DANII, ZŁOTE RADY

Dania nie jest tanim krajem. Podam kilka przykładów z własnego życia:
– mieszkanie dla studentów, 36m2 z rachunkami (woda, Internet, ogrzewanie, prąd) – 4 000 kr (ok. 2 300 PLN)
– wyżywienie na miesiąc dla dwóch osób – min. 2 000 kr (ok. 1 150 PLN)
– transport pociągiem przez miesiąc, 100 km – 2 700 kr (ok. 1 550 PLN)
– rower używany – 2 000 kr (ok.1 150 PLN)
Co do standardów to zależy od wynagrodzenia. Studenci, którzy pracują i otrzymują SU są w stanie wyżyć miesiąc wynajmując pokój i nie będąc zbyt rozrzutnym na mieście. Jednak zawsze trzeba mieć jakieś oszczędności. Nawet, gdy zostaje przyznane nam mieszkanie dla studentów, musimy z góry opłacić 2-3 miesiące.


Ile osób, tyle opinii. Moi znajomi uważają, że Duńczycy są bardzo zamknięci i raczej nie skorzy do zabaw. Ja mam kompletnie inne zdanie.
Duńczycy są dość pozytywnymi ludźmi i to z takimi lubią się bratać. Często w pracy, a nawet w mojej szkole mamy Friday Bars, gdzie w piątki po pracy idziemy do baru spędzić ze sobą czas. Duńczycy uwielbiają gry i w weekend często restauracje i ogródki są pełne. Podczas mistrzostw piłki nożnej strefa kibica pękała w szwach i nie tylko na duńskich meczach. Wszyscy cieszyli się i płakali razem.
Sarkazm to drugi narodowy język Duńczyków, jeśli go rozumiesz to na pewno się dogadacie.


Hygge, czyli hjuuge to uczucie przytulności. Gdy siedzimy w ciepłym mieszkaniu pod kocem, a za oknem pada deszcz. Gdy wygrzewamy się na słońcu i nagle czujemy przyjemną bryzę na ciele. Jak już wspomniałam, Duńczycy są pozytywnymi ludźmi i żyją w hyggelig sposób. Doceniają najmniejsze rzeczy w ich życiu. Co roku w sylwestra Duńczycy spotykają się, żeby razem obejrzeć występ królowej Małgorzaty II – to jest hygge. Doceniają wszystko co się im przydarza.


Dania to bardzo dobrze działający kraj. Opieka medyczna na wysokim poziomie. Darmowa edukacja. Kościół, który jest ludźmi, a nie działalnością, utrzymywany zaledwie przez mniej niż 3% podatku, z którego można w każdej chwili zrezygnować. Królowa i rodzina królewska, która jest ważna dla każdego Duńczyka. To wszystko wpływa na ludzi. Mam też wrażenie, że mieszkańcy Danii są do siebie bardzo podobni. Mają te same ideały. Chyba nigdy nie słyszałam, żeby Duńczyk narzekał na politykę, ceny produktów czy skarżył się na listę oczekiwania w szpitalu. Nawet pani w urzędzie jest bardziej ludzka i przyjazna. Może to wpływa na poziom ich szczęścia?


Oprócz siedzenia ze znajomymi, Duńczycy lubią śledzić wydarzenia sportowe. Kolarstwo, piłka ręczna, a w ostatnich latach nawet piłka nożna. Nasza wspólna chluba, Karolina Woźniacka, duńska tenisistka pochodzenia polskiego, zawsze jest na naszych telewizorach gdy gra.
Duńczycy lubią być aktywni, stąd spora ilość siłowni i rowerów dookoła. Nawet zimą, gdy śniegu jest po kolana, znajdzie się chociaż kilka osób, które jadą na rowerze do pracy dobre 10 km.
W sklepach można znaleźć mnóstwo rzeczy do robótek ręcznych, od dziergania po wycinanki i inne diy projekty, co sprawia, że ludzie są kreatywni.
Z racji, że kraj sam w sobie nie jest tani, mam wrażenie, że pasje też do takich nie należą. W naszej rodzinie żyjemy pasją do starych, amerykańskich samochodów i latem jeździmy na spotkania w Mustangu z lat sześćdziesiątych.


a) Ucz się języka duńskiego! Nawet podstawy stawiają cię w lepszej pozycji.
b) Załatw wszystkie dokumenty, jak szybko jak tylko możesz – wybieraj główne siedziby, mniejsza szansa na opóźnienia.
c) Duński numer telefonu – pokazuje pracodawcy, że wyjazd do Danii jest na dłuższy okres.
d) Rowerem w Danii dojedziesz wszędzie!
e) Mieszkania poza centrum są o wiele tańsze i większe, upewnij się czy na pewno musisz być w samym centrum miasta. Często parkingi są płatne i może być głośno.
f) Bądź częścią Danii – korzystaj z wszystkiego! Wydarzenia kulturalne, spotkania z Duńczykami czy odwiedziny królowej w pobliskim porcie – żyj hyggelig.
g) LinkedIn! – to Facebook dla firm. Dodaj mnie do znajomości, a w notce napisz, że przeczytałeś/łaś artykuł – Paulina Monika Kuciak.


Zaintrygowało, zainspirowało? Nogi rwą się do podróży? Jeśli tak, to koniecznie zerknij do pozostałych artykułów z cyklu „Dookoła pracy” W tej serii ukazały się już:
INDIE: O życiu i pracy w barwnych Indiach oczami Renaty
USA: Nowy Jork – miasto, które nigdy nie śpi, czyli American Dream oczami programistki
NIEMCY: O życiu i pracy w urokliwej Bawarii oczami Doroty
MALEZJA: Kraj nowych technologii, kiasu i aromatycznej kuchni, czyli życie i praca w Malezji okiem Zuzanny
CZECHY: Kraj wojaka Szwejka, krecika i skalnych miast, czyli życie i praca w Czechach oczami Angeliki
BAHRAJN: Perła Zatoki Perskiej, czyli o życiu i prowadzeniu własnej firmy w Bahrajnie oczami Izabeli
ANGLIA: Praca w kosmopolitycznym Londynie, czyli Anglia oczami Łukasza
ZJEDNOCZONE EMIRATY ARABSKIE: Praca w kraju wiecznego lata – Zjednoczone Emiraty Arabskie okiem Natalii