Praca w kosmopolitycznym Londynie, czyli Anglia oczami Łukasza

wpis w: Dookoła Pracy | 15

       Tym razem przenosimy się myślami do kosmopolitycznego Londynu – serca Anglii. Naszym rozmówcą jest 27-letni Łukasz Ferenc, finansista związany z branżą kontrolingu finansowego i księgowości projektów, a także autor bloga Po Prostu Łukasz. Bazując na swoim niemal 2-letnim doświadczeniu w Anglii, opowiada nam o różnicach w rekrutacji, organizacji wspierającej Polaków pracujących w Anglii oraz o nietypowym podejściu do urlopów.

Decyzja i początki przygody w Anglii.

  1. Łukaszu, przejdźmy od razu do konkretów. Przed wyjazdem do Anglii, pracowałeś już kilka lat w swojej branży i można powiedzieć, że realizowałeś się. Skąd zatem decyzja o emigracji do Anglii?

Decyzja ta, nie należała do najłatwiejszych i była podyktowana motywami osobistymi. W Polsce, już podczas studiów licencjackich (zaoczne) miałem okazję rozpocząć pracę w kontrolingu finansowym. Najpierw staż, później stanowisko referenta na kilkumiesięcznych umowach zlecenie, w końcu awans, podwyżka, umowa o pracę i stanowisko specjalisty. Firma dynamicznie się rozwijała, było mnóstwo wyzwań i ciekawych projektów. Perspektywy były dobre.
Tak czy siak, moja obecna narzeczona, a ówczesna dziewczyna (Sara) chciała rozpocząć studia w Londynie. Rozmawialiśmy o tej sytuacji kilkakrotnie, było też trochę myślenia i padła decyzja, że zaczniemy wspólną przygodę na wyspie no i tak już zostało. 🙂

  1. Jak wyglądały Twoje początki w Anglii? Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w pierwszych miesiącach pobytu?

Na początku uderzyła nas samotność. Bardzo dziwne, bo miasto jest pięć razy takie jak Warszawa. Było nam po prostu obco. Po 2 tygodniach chcieliśmy się pakować i wracać.
Największym wyzwaniem było odnalezienie się na rynku pracy. Pochodzę z bardzo małej miejscowość. Taką konkretną pracę, którą mogłem wpisać do CV miałem praktycznie jedną, a odbytych rozmów kwalifikacyjnych w tamtym czasie, maksymalnie trzy. Londyn, to bardzo dynamiczne miasto, a tutejszy rynek pracy to jest całkiem inna bajka. Musiałem uczyć się wszystkiego od zera.
Znalezienie tzw. „desk job” zajęło mi 3 miesiące z tym, że nie chciałem „brać pierwszej lepszej”, więc kilka ofert też odrzuciłem.

  1. Anglia, to niemal druga Ojczyzna dla wielu naszych rodaków. Czy Polonia jest zintegrowana z lokalną społecznością i czy mogłeś liczyć na jakiekolwiek wsparcie od osób, które już od wielu lat tam przebywają?

Z Polonią to jest różnie. Są rejony, ludzie, sklepy typowo polskie, do których przychodzą Polacy i tylko z Polakami się kontaktują, ale większość rodaków wydaje się być zintegrowana. Ze wsparciem to już inna historia. Na początku nikogo nie znałem, więc nie miał kto pomagać. Dopiero szperając w internecie znalazłem informację o spotkaniach Polaków w pubie, w pierwszy piątek miesiąca. Organizacja, która jest patronem i organizatorem, to PPL – Polish Professionals in London. Przy czym nie trzeba być jej członkiem, aby przyjść i napić się piwa z rodakami. Daje to okazję poznać osoby z różnych branż i profesji: przedsiębiorców, bankierów, informatyków, dziennikarzy, księgowych, fotografów, artystów i wielu innych. Już podczas mojej pierwszej wizyty ktoś przechodząc obok stolika usłyszał o tym jak mówiłem, że szukam pracy i zaczął szczegółową rozmowę pytając czy jestem zainteresowany. Jeśli styczność z Polonią to właśnie PPL.
Przewodniczącą jest Gosia Skibińska, która pomaga odnaleźć się na spotkaniach i opiekuje się PPL. Zazwyczaj zapyta o Twoją branżę/zawód i za chwilę „przez przypadek” pojawi się ktoś podobny do Ciebie i chętny do rozmowy. 🙂

Praca. Warunki zatrudnienia.

  1. Opowiedz nam proszę, jak wyglądało poszukiwanie pracy. Czy są jakieś istotne różnice w rekrutacji i metodach szukania pracy w odniesieniu do tego, co występuje w Polsce?

To były działania po omacku. Próbowałem aplikować z Polski na takich typowych job-boardach, ale dostałem telefon, czy mogę przyjść na rozmowę jutro, no i był koniec tematu. Zdalne aplikowanie zbytnio nie zadziałało.
Było pod górkę ze względu na brak doświadczenia z UK w moim CV. W sumie z tego dokumentu nie wynikało nawet, czy znam angielski, bo wykształcenie i doświadczenie zdobyłem w Polsce, a nie było tego zbyt dużo.
Jeśli chodzi o aplikowanie, to podział wygląda podobnie jak w Polsce:
a) strony z ofertami pracy – aplikowanie tym kanałem było dla mnie najmniej efektywne, aczkolwiek znalazłem kilka przydatnych informacji, jak imię rekrutera lub nazwa agencji, z którymi próbowałem się później skontaktować telefonicznie, bądź przez LinkedIn, aby „sprzedać” swoją kandydaturę;
b) agencje pośrednictwa – często specjalizują się w konkretnych branżach. Dobrze się tam zarejestrować i pójść na spotkanie, żeby się zaprezentować osobiście. Raz złapany kontakt z taką osobą bardzo się przydaje. Po dobrej prezentacji rekruterzy będą bardziej skłonni przedłożyć nasze CV swoim klientom;
c) z polecenia – najlepsza metoda chyba w każdym kraju, bo pozwala Ci przejść przez ten pierwszy etap gdzie jest 50-100 aplikacji i praktycznie zapewnia pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, a tam to już wszystko zależy od ciebie.
Pod uwagę należy też wziąć rozmiar rynku pracy. Ofert pracy jest mnóstwo, ale kandydatów też jest wielu. Przed wylotem zapytałem swojego CEO czy mógłby udzielić mi kilku wskazówek. Uświadomił mi jedną rzecz, o której wtedy nie pomyślałem. Przy 100 aplikacjach na stanowisko, masz jedynie 1% szans, że to będziesz Ty.
Próbowałem kierować się artykułami znalezionymi w internecie,  w stylu „X porad lub zasad dotyczących aplikowania o pracę”. Porady były bardzo ogólne i nie przynosiły wiele wartości. W momencie, w którym porzuciłem stosowanie się do ogólnie przyjętych zasad, wielokrotnie zwiększyła się liczba odpowiedzi i rozmów kwalifikacyjnych.
Kluczem do sukcesu była próba kontaktowania się z rekruterami zaraz po aplikowaniu i zapewnienie o swojej motywacji, elastyczności i zaangażowaniu. Polecam wykorzystanie LinkedIn do maksimum.

  1. Standardy dotyczące dokumentów aplikacyjnych nieco odbiegają od tych, które znamy z Polski. Na co należy zwrócić uwagę przy tworzeniu CV i listu motywacyjnego? List motywacyjny jest wymagany?

Rzeczy takie jak zdjęcie, adres i wiek odpadają kompletnie. Pracodawca może zostać oskarżony o dyskryminację, więc unika tego typu ryzyka. Należy skupić się na posiadanych umiejętnościach i doświadczeniu.
W związku z tym, że niektóre firmy używają oprogramowania skanującego i porównującego zbieżność z opisem stanowiska, polecam zrobienie w CV tzw. chmury umiejętności na górze. W ten sposób znacząco możemy zwiększyć swoje szanse. Przynajmniej statystycznie.
To może zabrzmieć jak oczywistość lub żart, ale CV powinno być nakreślone pod konkretną ofertę pracy. Oznacza to dla nas jedną wersję CV na jedną ofertę pracy. Czasochłonne? Tak, ale zasadniczo zwiększa skuteczność. Mówię tutaj o wczytaniu się ofertę i kolejność, w jakiej wymienione są obowiązki/wymagania, a następnie  napisanie swojego CV pod to. Oczywiście nie kłamiemy i nie naciągamy faktów, bo to bardzo szybko „wyjdzie”.
Co do listów motywacyjnych, to były wymagane może w 1% przypadków. Ogólnie to nikt nie ma czasu ich czytać, więc nie ma sensu ich załączać. Rekruter ma kilka ofert pracy pod sobą, na każdą dostaje po kilkanaście aplikacji dziennie, liczba CV idzie w setki. Na każde przypada 5-7 sekund. Brakuje godzin w dobie na listy motywacyjne.

  1. Jak wygląda Twój typowy dzień pracy? Coś Cię szczególnie zaskoczyło w podejściu do pracownika i czy planowany Brexit zmienił cokolwiek w nastawieniu do pracowników z innych krajów?

Dzień pracy zasadniczo nie różni się niczym od tego, jaki miałem w Polsce. Może piątki charakteryzują się dużo większym luzem, wcześniejszym wychodzeniem z pracy i ogólną niską produktywnością.
W podejściu do pracownika to na pewno dużo więcej empatii i ogólnego zrozumienia. Widoczne jest nastawienie na rozwój i efektywność. Firmy nie boją się inwestować w podniesienie kwalifikacji swoich pracowników.
W moim środowisku pracy, Brexit na szczęście nic nie zmienił. Pracodawcy zapewniali w swojej komunikacji, że są z nami. Paru Brytyjczyków przeprosiło za wynik referendum. Odebrali to jako dyskryminację w kierunku osób spoza Wielkiej Brytanii. Wszystko to miało miejsce w 2016 roku.

  1. Godziny pracy. W Polsce, pełny etat to ustawowo 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo. A jak wygląda to w Anglii?

Ustawowo może to być maksymalnie 48h, ale w kontraktach waha się to w granicach 35-40h tygodniowo. Dodatkowo, można wypisać się z limitu 48h tygodniowo poprzez standardowy formularz dołączany do umów.
W rzeczywistości, jak chyba wszędzie, zależy to od wykonywanego zawodu i ilości pracy. Możemy przyjąć, że 40h jest tutejszym standardem.

  1. Urlopy. Do ilu dni urlopu wypoczynkowego rocznie uprawniony jest pracownik? I oczywiście, co w przypadku choroby? Można wówczas skorzystać ze znanego nam L4?

W UK, przysługuje Ci 28 dni urlopu wypoczynkowego z tym, że pracodawca może odliczyć tzw. „bank holidays” czyli Nowy Rok, Wielki Piątek, Poniedziałek Wielkanocny itp. Po odjęciu tych dni zostaje około 22-23. Niektórzy pracodawcy z własnej woli przyznają większą ilość urlopu. W obecnym kontrakcie zapisane mam 26 dni, a widziałem oferty pracy z 30 lub nawet 35 dniami urlopu wypoczynkowego.
Jeśli chodzi o tzw. chorobowe, to miło się zaskoczyłem. Sytuacja uregulowana jest w następujący sposób: do 7 dni kalendarzowych (wliczając dni niepracujące) nieobecności spowodowanej chorobą nie trzeba przedstawiać zaświadczenia od lekarza u pracodawcy. Dopiero po tym okresie, zobligowani jesteśmy do przyniesienia czegoś co w naszym rozumieniu byłoby L4.

  1. Załóżmy, że chcesz zmienić pracę. Jak długi jest okres wypowiedzenia?

Moje umowy podzielone były na dwie sekcje: wypowiedzenie podczas okresu próbnego i później po jego przejściu.
Podczas okresu próbnego, który może trwać od miesiąca do pół roku wypowiedzenie będzie tygodniowe lub dwutygodniowe. Następnie, najczęściej spotykanym okresem wypowiedzenia jest 1 miesiąc, aczkolwiek na obecnym stanowisku mój okres wypowiedzenia to aż 3 miesiące.
Z drugiej strony, jeśli chcesz odejść, to raczej nikt nie będzie cię trzymał i możesz odejść praktycznie natychmiast. Widziałem takie sceny, że ktoś po prostu się spakował, wyszedł i już nigdy nie wrócił.

 Życie w Anglii. Złote rady.

  1. A jak wygląda standard życia i relacja zarobków do kosztów utrzymania się w tym kraju?

Londyn jest jednym z najdroższych miast w Europie, jak również jednym z najbardziej obleganych. Niedawno czytałem artykuł, w którym statystycznemu Londyńczykowi zostaje 60 funtów po opłaceniu wszystkich rachunków, transportu, jedzenia i całym miesiącu życia. Nie napawa to optymizmem.
Z drugiej strony, przy założeniu, że masz „pracę za biurkiem” na pełny etat i obydwoje pracujecie to jest całkiem ok. Funt daje dużą siłę nabywczą, a szczególnie widoczne jest to przy zakupie elektroniki, czy wakacjach zagranicznych. Poza tym, gdzie się nie ruszysz poza miasto to jest taniej. 🙂

  1. Transport publiczny: lepiej, gorzej niż w Polsce? Jeździłeś już słynnym Double-Decker Bus?

Transport publiczny w Londynie jest po prostu super. Wychodząc z domu, praktycznie w ogóle nie sprawdzam rozkładu. Po prostu staję na przystanku lub peronie i zaraz podjeżdża autobus, bądź metro. Dodatkowo, kilka linii metra działa 24h podczas weekendu, co daje dodatkowy komfort.
Po więcej szczegółów zachęcam do zajrzenia tutaj.
Poruszanie się pociągiem, to trochę inna bajka niż w Polsce. Fakt, że gdzie nie jechałem, to kursy były regularnie co 30 minut. Pociągi są szybsze, ale ceny są bardzo wysokie. Niejednokrotnie zdarza się tak, że za tę samą kwotę miałbym bilet lotniczy do Wrocławia i z powrotem.
Double-decker poruszam się w 90% moich podróży autobusem. Prawie wszystkie są właśnie piętrowe.

  1. Czy rozważacie powrót do Polski? Na jak długo Anglia?

Jak najbardziej rozważamy powrót do Polski. Chcemy popracować jeszcze trochę i rozejrzeć się za zakupem mieszkania w Polsce. Mamy nadzieję, że nabyte tutaj doświadczenie da nam przewagę na rodzimym rynku pracy.

  1.  Co byś powiedział osobom, które planują emigrować do Angli? Jakieś złote rady?

Bardzo ciekawe pytanie, bo czy w kontekście Brexitu ktoś jeszcze chce wyjechać i żyć w UK? Zakładając, że taka możliwość będzie jeszcze istniała, to polecam odpowiedzieć sobie na pytanie, po co się wyjeżdża i co chce się osiągnąć będąc tutaj?
Można zdobyć świetne doświadczenie, bardzo się rozwinąć i pracować dla wielu międzynarodowych firm. Dodatkowo poszerzyć horyzonty i popracować z ludźmi z całego świata. To jest przynajmniej to, co ja wyciągnąłem z mojego dotychczasowego pobytu tutaj.
Dodam jeszcze: entuzjazm, otwartość i wytrwałość. To wszystko bardzo się przydaje.
Na koniec polecam przeczytać: K. Fox – Przejrzeć Anglików. Zachowanie ludzi z wysp rozłożone na czynniki pierwsze. Ekstremalnie pomocna w zrozumieniu pewnych zachowań. Przydaje się w życiu codziennym jak i zawodowym.