Dyskusje na tematy dotyczące rynku pracy nie są nam obce. Często wcielamy się w Sherloca Holmesa i Doktora Watsona poszukując nowinek dotyczących interesujących nas firm. Lubimy być na bieżąco. Lubimy poznawać rozwiązania, które nie są jeszcze aż nadto popularne. I mimo, że „Drzwi otwarte” to pojęcie, które do unikatowych nie należy, to jednak w przypadku szukających pracy, udział w organizowanych przez firmy Dzwiach Otwartych wcale nie jest czymś, co weszło im już w krew. A szkoda, bo warto.
W tej inicjatywie braliśmy udział już 3 razy. I jest to dopiero początek. Na pierwszy ogień poszła duża korporacja z branży finansowej. Już od samego początku dało się zauważyć rozmach, z jakim zorganizowano „Drzwi otwarte”. Było profesjonalnie, choć dość oficjalnie. Najpierw odbyła się prezentacja poszczególnych działów wraz z informacjami na temat rekrutacji i profilu poszukiwanego kandydata. Wartościowe, merytoryczne spotkanie. Kolejna część była już nieco bardziej „na luzie”. Można było podyskutować z Managerami poszczególnych działów, dopytać o prowadzone projekty, specyfikę pracy. „Drzwi otwarte” zyskiwały również dzięki obecności dziewczyn z rekrutacji, z którymi konsultowaliśmy CV. Ogólne wrażenie: pozytywne. Inna kwestia, czy odnaleźlibyśmy się w firmie, w której atmosfera korporacyjności wyczuwalna jest od samego początku.
Kolejna była firma z branży IT. Pracowników dużo, choć nie w liczbie powalającej na kolana: 200-300 osób. Optymalnie. Chcieliśmy skonfrontować nasze wyobrażenia oraz pogłoski, że jest to miejsce, w którym chce się pracować. Ciekawość została zaspokojona, a pogłoski nabrały bardziej realnego kształtu. Forma „Drzwi otwartych” nieco bardziej przystępna. W ciągu 3 godzin, odbywały się równolegle krótkie prezentacje/spotkania z przedstawicielami działów. I tak oto poszliśmy na spotkanie Analityków Biznesowych. Dyskusje na temat projektów, case studies, wymiana doświadczeń, opowieści o tym, jak wygląda standardowy dzień pracy i jakie niestandardowe rzeczy mogą się przytrafić. Inspirująco i z dużą dozą humoru. Oprócz tego, w różnych miejscach w biurze, czekały na nas osoby z poszczególych działów, do których można było podejść i porozmawiać. Byliśmy także na spotkaniu z dziewczynami z rekrutacji, aby zostawić swoje CV. Dostępność i otwartość ludzi z firmy była wręcz zaskakująca. Za profesjonalizm, a jednocześnie pozytywną atmosferę – pięć z plusem.
Trzecia firma, którą odwiedziliśmy również jest z branży IT. Tutaj zwyciężyła ciekawość, jak się pracuje w 100-osobowym, polskim „Software Housie”. I niestety tym razem zawiedliśmy się. Prezentacje przygotowane „naprędce” na ogólne tematy, brak informacji na temat procesu rekrutacji, szczególnie poszukiwanych kompetencji, pracownicy skupieni wyłącznie na rozmowach we własnym gronie. Plusy, to oprowadzenie po biurze, które przypadło nam do gustu i możliwość zweryfikowania swoich wyobrażeń na temat tego pracodawcy.
Te 3 wydarzenia, utwierdziły nas w przekonaniu, że warto brać udział w „Drzwiach otwartych”, aby móc poznać potencjalnego pracodawcę, bądź nawiązać nowe kontakty biznesowe. Z jednej strony dajesz sobie szansę na weryfikację poglądów, a z drugiej możesz zaprezentować siebie jako kandydata i aktywnie poszukiwać pracy. Uczestnicząc w takich spotkaniach dowiesz się, jakie są aktualnie prowadzone rekrutacje, kogo firma poszukuje, jakie kompetencje warto rozwijać, a także, czy Twoje CV odpowiada wymogom. Wysyłając swoje resume przez portal, takiej podpowiedzi nie otrzymasz. Może zatem warto oszczędzić swój czas i zrobić wstępne rozeznanie zanim zdecydujesz się aplikować do danej firmy? A nawet jeśli pracy akualnie nie szukasz, to wiedza o rynku i spojrzenie z bliska, mogą okazać się bardzo cenną wskazówką na przyszłość.