Przebranżowienie na Full Stack Developera – Filip Cieślik

Czy wiecie, że…

Nasz flagowy program „5 kroków do przebranżowienia”, to nie tylko kilkugodzinny kurs, ale też mentoringi z osobami, które są pasjonatami w swoich dziedzinach i chętnie dzielą się wiedzą z tymi, którzy dopiero wchodzą na nową ścieżkę zawodową.
Zapraszamy Was do nowego cyklu artykułów „Przy kawie z mentorem”. Co dwa tygodnie, będziemy przybliżać Wam najbardziej popularne role w IT: m.in. Scrum Master, Programista, UX/UI Desiger, a także porozmawiamy o rolach w HR, czy też Freelancingu.

Szykuje się spora dawka inspiracji.
A już dziś zachęcamy do odwiedzenia strony naszego programu i zapoznanie się z agendą kursu i sylwetkami mentorów.


Dookoła Pracy: Filipie jesteś Full Stack Developerem oraz jednym z mentorów w naszym flagowym programie „Przebranżowienie w 5 krokach”. Dziś, chcielibyśmy porozmawiać o wnioskach i przemyśleniach z przebranżowienia, które również i Ty masz za sobą, mentoringu oraz o Twojej aktualnej roli.

Filip Cieślik: Dziękuję za zaproszenie do wywiadu. Pierwszą pracę w IT znalazłem w obszarze wsparcia technicznego 4 lata temu. Byłem wówczas na drugim roku studiów. Z czasem, gdy poczułem, że stać mnie na więcej, zacząłem szukać nowych ofert i przenosiłem się do innych firm, w których były lepsze warunki (również pod względem finansowym).

DP: Dlaczego zdecydowałeś się przebranżowić i wybór padł akurat na Programistę? Twoja historia jest ciekawa, bo przebranżawiałeś się z gastronomii, a dokładnie z roli jaką jest…kelner.

Filip: Z szeroko pojętym IT wiązałem nadzieje już od szesnastego roku życia, przy wyborze technikum. Zafascynowany byłem sieciami oraz ruchem w internecie, jak również (mając mylny obraz) hakerstwem i cyberbezpieczeństwem. 

Gdy w pełni się usamodzielniłem, musiałem szukać jakiejkolwiek pracy, by móc się utrzymać, co skończyło się na tym, że pracowałem najpierw w fabrykach, później jako kelner, a na samym końcu przez parę tygodni byłem kucharzem. Moją aspiracją było awansowanie na pozycję wyższą niż najniższa, żeby mieć w CV wzmiankę o pracy z ludźmi. Takim absolutnym minimum była praca w roli kierownika zmiany.

W IT, wbrew pozorom bardzo ważne są umiejętności miękkie, czyli to jak poruszamy się między ludźmi, jak radzimy sobie ze stresem, czy potrafimy dobrze traktować czas swój jak i współpracowników.

DP: Gdybyś miał powiedzieć, jakie 3 rzeczy najbardziej pomogły Ci w przebranżowieniu, to co by to było?        

Filip:
Determinacja – uważam, że proces znalezienia pierwszej pracy, to jest najtrudniejsza część przebranżowienia. Zgłaszany przez firmę popyt na specjalistów IT jest spory, ale ilość juniorów zdecydowanie za duża. Niektóre firmy dostają tyle zgłoszeń, że w łatwy sposób potrafią odfiltrować wielu kandydatów, a mimo to zostanie im dwucyfrowa liczba. Jeśli zna się te kryteria filtrowania, to jest zdecydowanie łatwiej zostać na tej liście… Sam na pierwszą pracę czekałem parę miesięcy, wysyłałem setki CV, nie mając praktycznie żadnego doświadczenia poza praktykami w serwisowaniu laptopów w technikum.

Dobre podejście – podczas rozmowy kwalifikacyjnej- ludzie na mojej rozmowie byli przyjaźni, a ja chciałem pokazać się z jak NAJMILSZEJ strony. Tak jak napisałem wcześniej, dopasowanie kulturalne oraz umiejętność rozmawiania z ludźmi są bardzo ważne w IT.  Niezbędną wiedzę techniczną można bez problemu posiąść i później przekazać, ale jeśli nie masz cierpliwości i umiejętności interpersonalnych, to niestety będzie to znacznie większy problem, bo tego się nie nauczysz w krótkim czasie. Gdy otrzymałem pytanie, na które nie znałem odpowiedzi, to starałem się głośno myśleć, tak by pokazać swój tok myślenia o tym, co bym zrobił, żeby się dowiedzieć, albo czy mam jakieś przypuszczenia o co może chodzić.

Doświadczenie w pracy z ludźmi – cała moja “kariera” w gastronomii miała (poza przeżyciem) pozwolić mi udowodnić w CV, jaki jest poziom moich umiejętności miękkich oraz jak radzę sobie pracując w grupie. Na rozmowach bywają pytania dotyczące np. hipotetycznych w sytuacji, w których próbujesz rozwiązać problem między sobą, a współpracownikiem/przełożonym.

Ci co znają mój profil zawodowy mogą powiedzieć: – “Filip, ale ty miałeś technikum, skończyłeś studia, bez tego by się nie udało!”. Na takie podsumowanie odpowiem krótko: “nie”. Ja po prostu odpowiednio się przygotowałem, zrobiłem analizę rynku, a zdobyte przeze mnie umiejętności zaważyły na zatrudnieniu. Oceny czy fakt skończenia czegokolwiek były praktycznie bez znaczenia.

DP: Jesteś Fullstack Developerem – co to oznacza? Czy możesz wyjaśnić laikowi, jaka jest różnica między programistą, a Fullstackiem? I czy to rozwiązanie dla osoby, która dopiero się przebranżawia?

Filip: Fullstack developer to jest taki zwrot, który wykorzystuje się, by opisać ludzi odpowiadających za warstwę wizualną i funkcjonalną strony internetowej, czyli front-end – przyciski, przekierowania, animacje – jak również warstwę w pełni mechaniczną, czyli back-end – przetwarzanie danych, tabele, wysyłanie maili w aplikacji. 

Jeśli jakaś osoba dopiero zaczyna przygodę z tworzeniem stron internetowych, to zacząć powinna od front-endu, czyli tej warstwy wizualnej, dla nas jest to głównie HTML, CSS i JavaScript, a później w celu stworzenia większych aplikacji niż np. wizytówki, wejść w jakiś język back-endowy. Ostatecznie, zostaje się tym full-stackiem według definicji, jednak jeszcze nie na poziomie, który ma jakąś rzeczywistą wartość.

Fullstack developer JEST programistą, tj. programista to osoba pisząca programy, a fullstack developer to osoba pisząca programy udostępniane na serwerze w sieci, zajmująca się warstwą wizualną i niewizualną.

Osobiście uważam, że na początku tej drogi lepiej skupić się na jednej technologii, tak by nauczyć się tego jak działa język, środowisko, co możemy zrobić, a co przychodzi z trudnością. Ogrom wiedzy w IT przechodzi między technologiami. Języki programowania to po prostu języki, więc tak jak po polsku czy po angielsku/niemiecku możemy wypowiedzieć zdanie, które będzie znaczyło “Ten długopis jest czerwony.”, tak samo większość języków programowania również jest składniowo bardzo podobna. Różnią się czasem wręcz detalami, czy to ilością wsparcia, typowym przeznaczeniem czy wydajnością. Aktualnie, trendy wobec pisania kodu są takie, żeby był tak czytelny jak to możliwe.

Najprościej jest zacząć od prostych rzeczy, ale robić je w takiej ilości, że nie będą z czasem stanowić żadnej trudności. To daje nam doświadczenie potrzebne do poparcia naszej wiedzy podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

Lubię mówić, że programistę powinno oceniać się nie po tym ile lat pracuje albo ile zna technologii, tylko ile problemów rozwiązał. Problem, to może być projekt, zadanie lub jakiś błąd, bo to jest lwia część pracy programisty. Codziennie piszemy kod po to, by rozwiązać narzucony nam problem, czy to przez samych siebie czy przez firmę. Jeśli ktoś całą karierę będzie robił to samo, to tak naprawdę nie będzie seniorem, będzie po prostu świetny w tym konkretnym problemie. Im więcej rodzajów problemów rozwiążesz – czyli napiszesz kod, który wykonuje jakąś czynność – tym większe nabierzesz doświadczenie jako programista. Ja miałem to szczęście, że z racji dość częstego przechodzenia z firmy do firmy, natrafiałem na masę różnych problemów, które często nie były do pomyślenia w firmach poprzednich. Tę wiedzę wykorzystuję w każdej kolejnej pracy.

DP: Wiele osób zastanawia się nad branżą IT i ścieżką programisty. Na jaki język warto aktualnie postawić?

Filip: Dobra rada dla każdego, kto wchodzi w IT – nauczcie się proszę, że na większość otwartych pytań odpowiada się “To zależy.”.

Ścieżek jest wiele, bardzo dużo zależy od tego w czym się czujemy dobrze oraz co nam dobrze wychodzi. Praca programisty wymaga wręcz ciągłego rozwoju, więc trzeba być w miarę na bieżąco z nowinkami oraz trendami. Ostatnimi czasy w programowaniu stron internetowych bardzo popularny jest JavaScript, z racji tego, że można pisać dzięki niemu bardzo wydajny kod zarówno na front-end, jak i na back-end. Wszelkie funkcjonalności, które robią wrażenie na stronach zawsze będą zaimplementowane właśnie w JavaScripcie, więc to jest świetny język, który definitywnie się opłaca.

Z drugiej strony, mamy też bardzo popularny w Polsce język C# (czytamy si-szarp, definitywnie nie ce-kratka), dzięki któremu również możemy tworzyć aplikacje internetowe, aplikacje desktopowe, mobilne i gry. Jest to język z wielką rzeszą fanów (i słusznie), rewelacyjną dokumentacją i dużą ilością kursów.

Ponadto, cyberbezpieczeństwo oraz administracja (DevOps) w dużej mierze opiera się na Pythonie. Poza tymi trzema, mamy masę języków, które są równie jak nie bardziej opłacalne, ale o nich nie jest w tym momencie tak “głośno” w Polsce jak o wymienionych trzech. Pierwszymi językami, które mi przychodzą na myśl są: C++, php, Rust, Java.

Ja osobiście pracuję głównie z php, chwalę sobie ten język i uważam, że jest dobry dla początkującego, zakładając, że ma on mentora. Sam z siebie php jest nie tyle trudny, co bardzo rozbudowany i niewybaczający pomyłek. Czasami wydaje się toporny ale jest masa sposobów na to, by tego nie odczuwać. Osoba w pełni początkująca i nienadzorowana, niestety może przez to szybko się zgubić. Do tego jest dosyć duży szum wokół tego jak php jest złym językiem, jednakże zwykle nie bierze to pod uwagę tego jaki php jest teraz, tylko jaki był 7-10 lat temu, a wtedy rzeczywiście był tragiczny! 

DP: Czy możesz polecić strony, na których warto uzyskać dodatkowe projekty, które pozwolą nam wejść do branży?

Filip: A po co strony? Wystarczy się rozejrzeć wokoło!

Masz problem z rozplanowywaniem własnych funduszy? Napisz sobie apkę!

Chcesz pograć w węża? Napisz sobie apkę!

Musisz przekalkulować jakieś wartości do pracy? Napisz sobie apkę (leniwi mogą użyć Excela)!

Nie masz strony wizytówki? (nie pytaj mnie po co taka) Napisz ją!

Pomysłów jest tyle ile jest problemów do rozwiązania, wystarczy tylko spróbować tego problemu poszukać. Jeśli nie wiesz czy da się zrobić to o czym myślisz, to nie przekonasz się póki nie spróbujesz.

To w jakim to jest języku szczerze nie ma znaczenia, ponieważ każdy z języków, o których pisałem jest w stanie ogarnąć każdą z tych rzeczy i ciężko będzie znaleźć taki, który tego nie ogarnia.

Pamiętajcie jednak, żeby nie porywać się z motyką na słońce. Rozmiar projektu powinien być adekwatny do waszego doświadczenia. Ostatnio z paroma moimi podopiecznymi, którzy dopiero startują, zrobiliśmy stronę, na której można grać w milionerów. Ot, formularz i trochę logiki do kontrolowania tego. Krokiem dalej, byłoby stworzenie sklepu/księgarni/kalendarza zleceń.

Im więcej RÓŻNYCH projektów zrobicie, tym więcej doświadczenia nabierzecie. Ponadto wasz kod może być udostępniony waszemu potencjalnemu pracodawcy po to, by zobaczył w jakim tempie się uczycie oraz jak aktualnie wygląda wasz kod.

DP: Wróćmy teraz do tematu mentoringu. Istotnym krokiem na etapie przebranżowienia jest znalezienie mentora, czyli osoby, która podzieli się wiedzą merytoryczną i zostanie naszym partnerem w zmianie. Wiemy, jak bardzo jest to potrzebne i dlatego też w naszym programie „5 kroków do przebranżowienia”, każdy z kursantów, ma możliwość skorzystać z mentoringów. Ty zostałeś jednym z mentorów. Co dla Ciebie oznacza bycie mentorem i co chciałbyś przekazać kursantom, którzy trafią pod Twoje skrzydła?

Filip: Od zawsze lubiłem przekazywać wiedzę. Miałem to szczęście, że w szkole szło mi dość dobrze, co przekładało się na to, że pomagałem kolegom z klasy czy niższych roczników.

Rozważałem pójście w karierę nauczyciela, jednakże korepetycje oraz niektóre osoby w mojej szkole pokazały mi, jak ciężko jest dotrzeć do kogoś kto nie chce cię słuchać. Nie chciałbym być odpowiedzialny za nauczanie kogoś, kto nie chce się czegoś nauczyć. Zdaję sobie sprawę, że w pewnych przypadkach idzie człowieka podejść sposobem, by go zainteresować, ale póki co przekonałem się, że albo niektórych się nie da, albo nie znalazłem jeszcze sposobu.

Mentoring jest zgoła inny, ponieważ przychodzą osoby, które są w jakiś sposób zdeterminowane, by się tego nauczyć, więc będą słuchać, zadawać pytania, potencjalnie iść dalej i robić własny research. Widok tego, jak ludzie próbują, starają się, rozwijają się, strasznie mnie cieszy i uwielbiam tę satysfakcję z tego, gdy wiem, że to ja komuś wytłumaczyłem i teraz on wie i to może wykorzystać, albo i nawet nauczyć następną osobę!

Póki co, mam szeroki wachlarz wiedzy z back-endu, troszkę mniejszy z front-endu i DevOpsu i troszkę mniejszy z innych dziedzin, czy to tworzenie gier, apek desktopowych czy wykorzystywanie sztucznej inteligencji. Przez lata uczenia innych osób wyrobiłem sobie również jakąś umiejętność efektywnego przekazywania tej wiedzy.

Do tego jestem w stanie zaoferować poczucie humoru i moim zdaniem zdrowe podejście do tematu, ale to chyba ten wywiad pokazał na tyle, na ile mógł.


Potrzebujesz planu na przebranżowienie? Przebranżawiasz się i ciągle słyszysz, że nie masz doświadczenia w nowej dziedzinie? Mamy na to ODPOWIEDŹ