Doradztwo i szkolenia z lean management jako pomysł na biznes

wpis w: Dookoła Pracy | 26

Czas studiów można wykorzystać na dwa sposoby: albo żyjąc pełnią, działając, udzielając się w organizacjach studenckich, zdobywając doświadczenia, albo nie traktować ich jako szansy i zmarnować 5 lat. Krzysztof Pawłowski należy do tych, którzy złapali biznesowego bakcyla właśnie podczas studiów. To był dla niego również czas, gdy poznał swoich przyszłych wspólników, nawiązał znajomości, które aktualnie procentują. Dziś, Krzysztof prowadzi własną firmę Lean Action Plan, która dynamicznie się rozwija. W tym wywiadzie, dyskutujemy o pomyśle na biznes dotyczący szczupłego zarządzania (Lean Management). 

 

W tym artykule poznasz odpowiedzi na następujące pytania:

1. Krzysztof jest konsultantem Lean, kierownikiem projektów, trenerem, współtwórcą firmy Lean Action Plan. Skąd pomysł na taki rodzaj działalności?

2. Jak Krzysztof pozyskiwał finansowanie na rozpoczęcie działalności?

3. Jak Krzysztof pozyskuje klientów? Co jest najważniejsze w budowaniu wizerunku eksperta w tej branży?

4. Co jest największym wyzwaniem na tym etapie działalności?

5. Kto jest dla Krzysztofa biznesową inspiracją?

6. Jakimi cechami powinien charakteryzować się przedsiębiorca i dlaczego Krzysztof wybrał taką akurat drogę? Dlaczego własna działalność gospodarcza, a nie zatrudnienie na etacie i praca w ramach czasowych 8-16?

7. Skąd pomysł na tworzenie kursów online? I przede wszystkim kursów online dotyczących lean?

8. Wiele osób marzy o tym, by żyć z tworzonych przez siebie kursów i by było ich to źródło utrzymania? Czy to jest możliwe by stanowiło to samodzielne źródło przychodu?

9. Oferowanych na rynku szkoleń, webinarów, warsztatów jest naprawdę mnóstwo i są coraz bardziej dostępne. Jak zatem wyróżnić się na tym rynku?

10. Jeśli chcemy rozpocząć swoją przygodę z tworzeniem kursów online, to od czego warto zacząć? 

 


 

Pomysł na biznes nie wziął się „od tak” i żeby to przedstawić musimy się cofnąć do 2007 roku. Spotkałem wtedy na studiach swoich obecnych wspólników i nic jeszcze nie wróżyło nam wspólnej przyszłości. Przez kolejne 5 lat każdy z nas zbierał doświadczenia w różnych branżach i firmach. Były to okresy lepsze i gorsze. Na jednych z zajęć dotyczących procesów produkcyjnych wykładowca przedstawił nam praktyki stosowane przez duże firmy. Nazywał to LEAN. Dla mnie był to pierwszy krok w projektowaniu swojej kariery zawodowej. Oczywiście wymagało to ode mnie poszerzenia wiedzy na „własną rękę”.

Punktem zwrotnym była książka „Lean thinking”, która zmieniła mój sposób postrzegania nie tylko produkcji, ale całego życia. Zobrazowała mi, jak wiele dokoła nas jest marnotrawstwa, czyli strat. Nie pozostało nic innego jak rozpocząć pracę zawodową w tym obszarze. Narodziło się natomiast pytanie: Jak, gdzie i w jakiej firmie? Los Nam sprzyjał, bo razem z Patrykiem Cichorczykiem wyruszyliśmy do pierwszej firmy z propozycją, że będziemy wdrażać Lean i od razu zostaliśmy zatrudnieni.

Wtedy zaczęły się prawdziwe schody. Byliśmy napakowani wiedzą i pierwszymi doświadczeniami, ale to my mieliśmy zostać liderami wdrażającymi Lean. Jak się okazało, napotkaliśmy wiele trudności i dostrzegliśmy swoje braki, szczególnie w zakresie umiejętności miękkich i komunikacji. Jednak dzięki wdrożeniom, które przyniosły korzyści nie tylko firmie, ale przede wszystkim ludziom, przekonaliśmy się do skuteczności metody LEAN. Dodatkowo dzięki temu zjednaliśmy sobie pracowników. Można powiedzieć, że dopiero wtedy zrodził się pomysł na własną działalności w zakresie doradztwa LEAN.

 

Jak myślisz, ile jest potrzebnych pieniędzy, aby wystartować z działalnością doradczą? Finansowanie jest potrzebne przede wszystkim do swojego rozwoju: szkolenia, książki i konferencje. Oczywiście potrzebne jest auto i komputer. Oprócz tego, koniecznie jest posiadanie oszczędności, żeby nie martwić się o swoją przyszłość w pierwszej fazie rozkręcania firmy.

 

Dzisiaj o wiele łatwiej powiedzieć jak pozyskuję klientów, ale na początku było to o wiele trudniejsze. Teraz klienci trafiają do nas z wielu kanałów: przede wszystkim są to odwiedzający naszą stronę internetową oraz osoby, którym zostaliśmy poleceni. Dobra strona jest jak magnes, który przyciąga Twoich potencjalnych klientów. Jednak, żeby miała moc, musi zawierać wartościowe treści. Właśnie to robiliśmy od samego początku. Można powiedzieć, że tworzyliśmy dużo treści, które początkowo dotyczyły teoretycznych zagadnień. Z czasem pojawiły się również treści dotyczące naszych doświadczeń. Tak też budujemy pozycję eksperta.

 

Wyzwania są na każdym etapie, a wydaje mi się, że im firma bardziej rozwinięta, to tych wyzwań jest coraz więcej. Wynika to głównie z tego, że nieustannie poszerzamy zakres swoich usług, powiększamy nasz zespół i wchodzimy w nowe nieznane obszary. Jeżeli miałbym sprecyzować i wymienić jedno główne wyzwanie, to byłoby to zarządzanie zespołem i projektami wewnętrznymi. Jest to trudne zwłaszcza dlatego, że całą ekipą spotykamy się raz na miesiąc.

 

Dla mnie największą inspiracją jest osoba, która od 10 lat, co tydzień, konsekwentnie „wypuszcza” swój podcast, w którym przedstawia wartościowe treści. Muszę przyznać, że często korzystam z rad w nich zawartych. Chodzi mi o autora podcastu „Mała Wielka Firma”, czyli Marka Jankowskiego. Chciałbym tak jak on być konsekwentny i wytrwały w działaniach i przede wszystkim dawać wartość swoim odbiorcom.

 

Przy tym pytaniu przypomina mi się mój początek w roli przedsiębiorcy. Kiedy szukałem kierunku, dostałem radę od swojej „konkurencji”, żeby budować swoją pozycję na zaufaniu i wiarygodności, a przede wszystkim, żeby być wytrwałym. Myślę, że to są cechy, które powinny być wskazówką dla innych przedsiębiorców. Jak dla mnie nie było innej drogi. Nie chciałem pozostać na etacie. Nasi rodzice całe życie pracowali w jednej firmie, a dla nas to już jest niewyobrażalne. Inne pokolenia. Dziś zmiana pracy stała się normą. Mogłem zatem pracować na etacie i zmieniać, albo rozpocząć coś własnego. Wybrałem to drugie.

 

Pierwsze kursy lean powstały 3 lata temu. Tak naprawdę pomysł pojawił się wtedy, gdy zaistniała taka potrzeba biznesowa. Mieliśmy przygotowane szkolenia, tak więc należało stworzyć z nich wersję online. Łatwo się teraz mówi, ale wtedy stanowiło to wyzwanie. Nic nie wiedziałem o e-learningu. Pojawiło się mnóstwo pytań: jaka platformę wybrać, jak mają wyglądać szkolenia, jak sprawdzać wiedzę uczestników. Wtedy przyszło olśnienie, że przecież takie wirtualne kursy można sprzedawać! Dopiero, gdy stworzyliśmy kursy, to pomyślałem, że przecież może to być źródło dochodów.

 

Ostatnio widziałem się z moim dobrym znajomym, organistą i jemu również poleciłem sprzedaż kursów. Zachęcam do tego żeby nie tytko marzyć, ale również to realizować. Żyjemy w takich czasach, że nauka w formie on-line będzie stanowić coraz więcej w obszarze szkoleń. Doskonale widać jak co chwilę powstają nowe kursy. Powiem szczerze, że w naszej branży, która jest dość wąska, potencjał rynkowy na taki rodzaj kursów dopiero się tworzy. Doskonale to widzę po przychodach z kursów z ostatnich 3 lat. Oczywiście na plus. W naszej firmie, kursy stanowią mały procent naszego dochodu, ale są świetnym dodatkiem do szerzenia wiedzy i budowania większego rynku. Jak to mówi mój wspólnik „upieczmy większy tort”.

W tym roku postawiliśmy sobie nowy cel: 12 miesięcy – 12 kursów. Co miesiąc chcemy wypuścić nowy temat. Oczywiście nie zrobimy tego sami, dlatego wyszliśmy z inicjatywą do naszych partnerów, dzięki którym będzie możliwość rozszerzenia platformy o inne zagadnienia około produkcyjne np. BHP, ISO, rysunek techniczny itp. Dziś mogę się pochwalić, że w styczniu odbyła się premiera kursy w obszarze BHP w zakresie dróg w zakładzie pracy. Kto wie, czy za rok, nazwa Kursy Lean nie będzie zbyt mała i będzie trzeba pomyśleć o szerszej perspektywie np. szkolenia menadżerskie.

Czy można się utrzymać z samych kursów? No pewnie, że można. Pytanie tylko, czy jeżeli kursy będą jedynym źródłem utrzymania, to czy mam zbudowana markę, bazę klientów i wiem, że będę miał popyt. W pierwszych latach prowadzenia kursów, warto mieć inne „stabilne” źródło utrzymania.

 

Wartość, wartość i jeszcze raz wartość kursów. Oczywiście możemy mieć najlepszy produkt, ale jeżeli nie będziemy go umieli zareklamować, sprzedać i obsłużyć klienta, to nikt go od nas nie kupi. A więc trzeba nie tylko zrobić super kurs, ale szukać sposobów na wyróżnienie. Nie ma tutaj jednej skutecznej metody. Trzeba ciągle testować i sprawdzać co działa. Odsyłam w tym temacie do Magdaleny Pawłowskiej, która uczy jak tworzyć i sprzedawać swoje kursy. Dużo korzystam z jej podpowiedzi.

 

Jeżeli bym dziś zaczynał tworzyć kursy, to po pierwsze określiłbym, w czym jestem mocny i jaką wiedzę mogę przekazać innym. W kolejnym kroku przeanalizowałbym konkurencję, czy jest i jak sobie radzi. Szukałbym miejsc, w których mógłbym zrobić to lepiej niż inni. Spróbowałbym zbadać swój potencjalny rynek, ile jest osób potencjalnie chętnych do zakupu moich kursów. A dodatkowo na jakie wpływy mogę liczyć.

Co do złotych rad, to nasuwają mi się dwie, mocno związane ze sobą. Po pierwsze cierpliwość – „lepiej jeść małą łyżeczką” niż szybko się zakrztusić dużą ilością. A druga, to systematyczne działanie, które nie ma końca. Dodatkowo dorzucę jeszcze coś od siebie, szukanie nowych inspiracji i narzędzi. Akurat ja jestem fanem wszystkich rozwiązań, które pomagają w internetach począwszy od Google Analitics, Brand24, SENUTO, GetResponse i wielu innych które znam, a jeszcze większej ilości których nie znam, albo dopiero powstaną.


A Ty jaki masz pomysł nasz na biznes?