Umysł szefa. Odcinek 3 – pomysł na biznes

wpis w: Dookoła Pracy | 13

Jeśli chcesz wypłynąć na szerokie wody potencjału i być swoim sterem, żeglarzem i okrętem – mamy dobrą wiadomość! Startujemy z nowym cyklem „Umysł szefa” dotyczącym zakładania i prowadzenia własnej firmy. Twoim przewodnikiem będzie Ewa Błońska, która z wielką pasją odpowie na najważniejsze pytania osób, które chcą postawić na przedsiębiorczość. Ewa mówi wprost: dla pracowników czas spowolnienia gospodarczego jest najlepszym momentem na przygotowanie się do wypłynięcia na szerokie wody chwilę później, gdy już wielkie fale kryzysu trochę się uspokoją. Przeczytaj i wskocz na falę przedsiębiorczości będąc dobrze przygotowanym!


Google już wie.

W niecałe 380 milisekund, czyli w czasie gdy średniej wielkości koliber uderzy skrzydłami jakieś 25 razy, a Ty zdążysz 1 raz mrugnąć powieką, Google wypluwa ponad 36,6 mln wyników w języku polskim na frazę „pomysł na biznes”. Kopania wiedzy, co? Nic, tylko przeczytać te najwyżej rankingowane teksty i można planować „przejście na swoje”.

„Jakbym tylko miał pomysł, to bym otworzył biznes” – ile razy słyszałeś to zdanie z ust swoich znajomych, a ile razy Twój własny umysł powtórzył je w myślach? Gdyby odnalezienie lub odkrycie pomysłu na biznes było takie proste, to wokół mielibyśmy samych przedsiębiorców, a jednak tak nie jest. W 2019 roku na nieco ponad 38 mln Polaków (dane GUS), w zależności od sposobu agregowania danych przez różne instytucje, było: ok. 4,3 mln podmiotów gospodarczych w sektorze prywatnym (rejestr REGON), ponad 3 mln zarejestrowanych działalności gospodarczych (dane TaxCare na podstawie CEIDG), ponad 2 mln przedsiębiorców, głównie w sektorze MMŚP (raport PARP).

Nie wchodząc w szczegóły dotyczące samozatrudnionych i sytuacji, gdzie kilka firm ma jednego właściciela, to mniej niż 2 mln Polaków jest przedsiębiorcami (dane wyjątkowo optymistyczne i nie uwzględniające tego, co właśnie dzieje się na naszych oczach z gospodarką pod pretekstem pandemii koronawirusa). Duże firmy doradcze oraz redaktorzy artykułów prasowych, którzy dążą do urealnienia tych nadmuchanych statystyką liczb podają, że przedsiębiorców jest w Polsce ok. 700 tysięcy, czyli niecałe 2% Polaków.

Po co te dane? Dla zobrazowania skali „pomysłodawców”, z jaką mamy w naszym kraju do czynienia. Tylko tyle osób przeszło z fazy myślenia o własnym biznesie do fazy realizacji, więc jeżeli idziesz w tym kierunku, to wiedz, że nie będziesz miał zbytu wielu towarzyszy podróży, choć będzie to podróż niezwykle pasjonująca i stawiająca Cię w gronie zdecydowanej mniejszości, której jak pisałam w tym artykule minimalny dochód wynosi 0, ale ten maksymalny jest nieograniczony.

 

Skąd wziąć pomysł na biznes?

Nie pomaga nam w byciu przedsiębiorcami szkolny model nauczania przedstawiony tutaj, który opisując na potrzeby tego artykułu zamknę w słowach: „Drogi Uczniu! Wiedzę bierz garściami z książek oraz z ust autorytetów, a nie ze swoich doświadczeń czy z obserwacji otaczającego Cię świata”. Jaka jest tego konsekwencja? Zamiast patrzeć na świat szeroko otwartymi oczami w poszukiwaniu niezaspokojonych potrzeb firm lub konsumentów, zamiast obserwować siebie w poszukiwaniu tego, co sprawia nam frajdę i pozwala odczuwać satysfakcję (lub wdzięczność na głębszym poziomie), to my wpisujemy „pomysł na biznes” w wyszukiwarkę Google i liczymy na to, że znajdziemy tam gotowe rozwiązanie lub przynajmniej porządną inspirację.

 

Źródło pierwsze – potrzeby innych.

Dobre pomysły, w tym pomysły na własny biznes, biorą się z dwóch wymienionych wyżej źródeł. Pierwszy – wnikliwa obserwacja rzeczywistości z otwartym umysłem detektywa, szukającym tropów dotyczących potrzeb firm i konsumentów, które można by zaspokoić. Obojętnie, czy będziesz dostarczał towar czy usługę, potrzebujesz znaleźć kogoś, dla kogo Twój produkt będzie miał wartość, a mówiąc wprost: kto będzie w stanie za tę wartość zapłacić. A że ludzie nie są skłonni do wydawania pieniędzy na coś, co w ich ocenie nie jest im potrzebne, to kluczem do nazwania pomysłu „dobrym” będzie odnalezienie tego, co jednocześnie zaspokaja potrzeby wybranej grupy ludzi i jest w ich ocenie wartościowe.

Pamiętaj, by w kontekście biznesowym definiować słowa „potrzeby” czy „wartość” bardzo szeroko. Potrzeby nie muszą być rzeczywiste jak jedzenie, bez którego trudno się obyć (np. smartfon – bez niego można się obyć 😉) i nie muszą być obiektywne (np. platformy VoD – dla jednych to „must be”, dla innych rzecz zbędna). Jak sprawdzić czy potrafisz tak wnikliwie obserwować? Wykonaj poniższe ćwiczenia, postaw autodiagnozę: „potrafię, idzie mi nieźle, mogłoby być lepiej…”, a potem ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz.

Ćwiczenie pierwsze, czyli obserwacja sposobu, w jaki działa na Ciebie to, co regularnie kupujesz lub ostatnio kupiłeś. Przecież Ty też jesteś konsumentem, którego potrzeby ktoś inny dostrzegł i zamienił je w towar lub usługę, czyli pomysł na swój biznes. Za każdym razem jak coś kupujesz, to zadaj sobie następujące pytania: Do czego to służy? Po co mi to? Dlaczego to kupuję? Dlaczego to kupuję od tego konkretnego sprzedawcy? Jakie słowa w opisie tego towaru czy usługi mnie przekonują? Jak działają na mnie zdjęcia umieszczone obok opisu? Jakie emocje wywołuje we mnie zakup towaru lub usługi? Jakie emocje wywołuje we mnie sama czynność zakupu? Jaką wartość otrzymuję na poziomie emocjonalnym, np. poczucie bezpieczeństwa, oderwanie od spraw bieżących, większy komfort? A może to, co kupuję, nie jest w ogóle przydatne, ale zaspokaja mój zmysł estetyki?

Jesteśmy częścią kultury i nasze umysły są uwarunkowane przez istniejące w tej kulturze kody, które uwidaczniają się w naszym działaniu jako powtarzalne schematy, a mówiąc prościej: fakt, że kupujesz np. jeansy Levi’s nie jest Twoim świadomym wyborem tylko sumą wyobrażeń, jakie istnieją w Twojej podświadomości dzięki reklamom jeansów tej marki, jakie kiedykolwiek widział Twój umysł. Obejrzyj tę reklamę Levi’s z Bradem Pittem i zwróć uwagę na muzykę, kompilację obrazów, aktorów, rolę jeansów jako obiektu pożądania, a także na emocje, jakie w Tobie wywołuje. To stara reklama. Dzisiaj marketingowcy mają znacznie lepsze narzędzia do wywołania w Tobie chęci zakupu 😉

Ćwiczenie drugie: obserwuj na co zwracasz uwagę jak idziesz ulicą lub korytarzem w galerii handlowej. Kiedyś mój umysł widział słowa: promocja – wiosenna wyprzedaż albo metamorfoza – studio fryzjerskie. Dzisiaj, spacerując po mieście widzę: lokal do wynajęcia 50m2 albo biuro rachunkowe. A jak widzę witrynę sklepu z odzieżą, to zamiast: „o, jakie fajne spodnie i tylko 99,99 zł przy zakupie 2 par” myślę: „o, ktoś w marketingu miał dobry pomysł zestawiając na tym zdjęciu tę uśmiechniętą panią w ramionach tego przystojnego pana, którzy mają na sobie te fajne spodnie; jakość zdjęcia świetna, wywołuje pozytywne emocje, dziewczyna wpasowana w obecnie kształtowany wzorzec kobiecej urody, w odpowiednim wieku, choć trochę grafik przesadził z retuszem” 😉 Widzisz różnicę?

Jeżeli chcesz znaleźć dobry pomysł na biznes, to ćwicz w sobie umiejętność obserwacji otaczającej Cię rzeczywistości, byś z czasem wypatrzył jakie są aktualne trendy społeczno-ekonomiczno-kulturowe, czyli jakie wzorce działania marketingowcy największych firm i organizacji świata aktualnie wprowadzają do naszych umysłów wskazując nam potrzeby, które mamy zaspokajać poprzez dokonywanie zakupów. Pomoże Ci w tym obserwacja siebie jako konsumenta, czyli szczere i wnikliwe odpowiedzi na pytania przedstawione w ćwiczeniu pierwszym.

 

 

Źródło drugie – Ty.

W tej części będzie mniej racjonalnie, acz jeżeli trafi do Ciebie, to zakwestionujesz to, co Twój umysł zwykł nazywać „racjonalnym” 😉 Drugim źródłem najlepszych pomysłów na biznes jesteś Ty sam. Ty i Twoje dotychczasowe doświadczenia, Twoje umiejętności, Twoja wiedza, czyli wszystko to, co składa się na Twój unikatowy sposób myślenia, w którym mieści się potencjał do rozwiązywania czyiś problemów i tym samym do tworzenia na tej podstawie nowych pomysłów biznesowych.

A przede wszystkim Ty jako istota ludzka ze swoimi wartościami, które staną się fundamentem Twojej życiowej i zawodowej misji, a także Twoje pasje, których realizacja sprawia, że odczuwasz wewnętrzną satysfakcję. A jeżeli to, co jest Twoją misją i pasją, będzie jednocześnie dawało wartość innym ludziom, za którą to wartość ludzie Ci zapłacą, bo będziesz dobry w tym, co robisz, to masz najlepszą receptę na biznes, jaką można sobie tylko wyobrazić.

Ta recepta pochodzi z Japonii, czyli z innego kodu kulturowego niż ten, w którym przyszło nam wzrastać w naszej długości i szerokości geograficznej. My zostaliśmy wychowani w kodzie kulturowym Europy Łacińskiej z dodatkiem tzw. american dream, który rozpowszechnił się w Polsce wraz z rosnącą siłą globalizacji i którego celem jest stworzenie biznesu dla pieniędzy, władzy i sławy. Wiem, to duże uproszczenie, acz nasze umysły wszystko upraszczają, więc taki właśnie mamy kod (wzorzec) w naszej podświadomości, który kieruje naszym codziennym działaniem, póki tej tykającej bomby nie rozbroimy poprzez pełne zrozumienie (jeżeli ciekawi Cię ten mechanizm upraszczania, to sprawdź co kryje się pod hasłem „heurystyka” w Google).

Ale do rzeczy – ta recepta nazywa się „IKIGAI” i jest odpowiedzią na to co sprawia, że człowiek żyje długo, w zdrowiu, szczęściu i w spełnieniu. Ta recepta to „sens życia”, z którego tworzysz swój pomysł na biznes, czyli robisz to, co jest Twoją misją i pasją, w czym jesteś dobry, co jest innym naprawdę potrzebne i za co Ci zapłacą. Tym w skrócie jest IKIGAI. Tu nie ma mowy o „pomyśle na biznes”, bo on jest sumą tego, co sprawia Ci satysfakcję i za co ludzie są Ci wdzięczni. Nie ma też mowy o celu w postaci np. 1 mln PLN przychodów miesięcznie, bo tu nie o liczby chodzi, choć one są niejako wskaźnikiem stopnia wdzięczności innych za to, co im oferujesz. Nie chodzi też o kreowanie pragnień w ludziach na rzeczy, których nie potrzebują, ale które kupią będąc na fali emocji, jakie wywołasz w nich dobrze skrojonym komunikatem marketingowym. I w końcu, tu nie ma mowy o także tym, że musisz być najlepszy z najlepszych, bo tu jest założenie, że odkrywasz komu dokładnie możesz pomóc i w jakim zakresie, a to sprawia, że nie porównujesz się do innych, więc uwaga – nie masz konkurencji! – bo trafiasz do ściśle określonych ludzi i to w jakimś obszarze do Ciebie podobnych.

 

 

Brzmi zbyt idyllicznie? Na teraz tak, ale sprowadzę to na poziom konkretnego przykładu, szczególnie przydatnego dla biznesów w branży usługowej. O tym jak stworzyłam biznes w branży usługowej w oparciu o moje IKIGAI opowiem w kolejnym artykule, który będzie o strategii biznesowej 😉 A więcej o samej idei IKIGAI znajdziesz u niezawodnego „wujka Google”, bo odkąd mamy dostęp do Internetu, to kody kulturowe różnych cywilizacji wzajemnie się przenikają i, po wpisaniu w wyszukiwarkę odpowiedniej frazy, mamy dostęp do dorobku myśli ludzi o innych wartościach, wychowanych w innych kręgach kulturowych, czyli po prostu: w inny sposób niż my w Europie.

 

Testuj! Sprawdzaj! Doświadczaj!

Pomysłu na biznes można szukać i w końcu go odnaleźć. Bądź uważny, bo te słowa: „szukać” i „odnaleźć” będą kierowały Twoją uwagę „na zewnątrz Ciebie”, czyli w kierunku otaczającego Cię świata. Z IKIGAI sprawa wygląda zgoła inaczej. IKIGAI nie można znaleźć, ale można to w sobie odkryć. Oznacza to, że Twoja uwaga będzie skierowana „do wewnątrz Ciebie”, czyli w kierunku Twojego odczuwania, byś odkrył w sobie to, co już od dawna tam jest, a czemu nadasz odpowiednią treść i formę biznesową. Słowa budują nam rzeczywistość, więc zwróć uwagę czy pomysłu SZUKASZ czy jednak chcesz ODKRYĆ sens życia i uczynić z niego swój pomysł na biznes.

To od czego zacząć? Określ najpierw czy interesuje Cię znalezienie pomysłu na biznes czy odkrycie swojego IKIGAI. Pamiętaj, nie ma złej czy gorszej odpowiedzi, jest tylko taka, która będzie bliższa kodom kulturowym, jakie aktualnie masz w głowie. Wybierz zatem ścieżkę, której podążanie będzie w zgodzie z tym, jak myślisz. Nawet jeżeli wybierzesz drogę odkrycia sensu życia, to koniecznie wykonaj wskazane wyżej ćwiczenia i doskonal się w obserwacji siebie i otaczającego Cię świata, bo przecież Twoje IKIGAI też trzeba będzie „opakować” w spójny z Tobą przekaz marketingowy, który trafi do Twoich odbiorców.

A jak odkryć swoje IKIGAI? Testuj, sprawdzaj, doświadczaj, a potem obserwuj i zapisuj wyniki Twoich obserwacji w folderze „Moja firma”, który masz na pulpicie odkąd przeczytałeś ten artykuł. Zadaj sobie szereg na pozór banalnych pytań w stylu: jakie są moje wartości życiowe? Co lubię robić, a czego nie? W czym jestem dobry, a w czym nie? Jakie mam cechy charakteru? Kiedy odczuwam satysfakcję? Za co mi ostatnio ktoś bardzo podziękował? Czym różni się satysfakcja od wdzięczności? I koniecznie zapisuj odpowiedzi. Noś w sobie te pytania i po miesiącu zajrzyj do pliku z notatkami, by nanieść zmiany w Twoich odpowiedziach, bo to, że Twoje odpowiedzi będą się zmieniać, to masz jak w banku. I tak do czasu kiedy odczujesz, że to, co napisałeś jest w 100% Twoje i możesz przejść do fazy zaprojektowania z tych luźnych zapisków Twojej strategii biznesowej 😉

 

I dwa słowa na koniec

Internet pełen jest pomysłów na biznes. Możesz kupić gotowy model biznesowy w ramach franczyzy. Możesz zmodelować czyjś biznes, czyli sprawdzić co obecnie ma wzięcie na rynku, a potem dodać do tego jakąś unikatową wartość, której konkurencja nie oferuje. Możesz dołączyć do pomysłu kogoś innego, czyli zostać czyimś wspólnikiem. Możesz skorzystać z moich wskazówek, czyli wymyślić pomysł na biznes dzięki wnikliwej obserwacji rzeczywistości lub dzięki odkryciu swojego IKIGAI. Możesz wszystko, tylko pamiętaj, że „dobry pomysł to połowa sukcesu” mawiają ludzie, którzy najczęściej ponoszą porażki i dlatego w kolejnym artykule opowiem Ci o strategii biznesowej 😉 Do następnego!


Ewa Błońska – przedsiębiorca, mentor biznesowy i doradca dla firm usługowych. Prowadzi sesje mentoringowe dla ludzi chcących poszerzać horyzonty myślowe (Sięgnij po równowagę). Pomaga założyć własny biznes, a firmom z sektora MMŚP – odnaleźć się w świecie cyfrowym (strategia rozwoju, zarządzanie zmianą, Video-Mentoring).